sobota, 30 listopada 2013

One-shot " Andrzejkowa Miłość"

Co to za notka bez muzyki?

~~
30 listopada to magiczny dzień. Dla innych to czas wróżb a dla innych spełnienia marzeń. Dla jednej osoby ten dzień był, taki jak zawsze. Pragnęła kogoś odnaleźć, lecz każda próba wydostania się z wioski kończyła się złapaniem. Pragnęła go znów zobaczyć. Dotknąć jego twarzy. Po prostu znów go mieć przy sobie. Mieszkała samotnie. Z dala od ludzi. Dziś odbywał się festyn. Ze łzami w oczach patrzyła na to wszystko. Chciała aby ją przytulił, poczuć smak jego warg... Potrząsnęła, energicznie głową. Musiała zapomnieć. Tak jej kazali. Ale ona nie mogła. Nie o NIM. Z westchnieniem usiadła na parapecie. Patrzyła pustym, spojrzeniem w dal. Czuła się niczym zwierzę, uwięzione w klatce. Starała się z niej uwolnić, na marne. Rada uważa ją za niebezpieczną i traktuję jak nażędzie. Broń. Jednak nadzieja w jej sercu nie zgasła. Co noc śniła, że po nią wróci. Że ją uratuje. Upadła bezwadnie na ziemię. Nie wiedziała co się z nią dzieje, lecz nie chciała już dłużej czekać. Podniosła się, podejmując decyzję, która zmieni jej życie. Ostrożnie otworzyła okno i szybko przez nie wyskoczyła.  Do jej uszu doszedł alarm, słyszała kroki strażników. Zaczęła wykonywać pieczęci.
- Aisutorappu*.- wyszeptała w powietrze a strażników przebiły kolce lodu. Przeskoczyła mury wioski, dalej biegnąc. Musiała go odnaleźć. Skakała z drzewa na drzewo. Znów wykonała pieczęć, przyłożyła lewą dłoń do drzewa.
- Kōri no inu*- przed nią pojawił się pies. Z jednym zadaniem. Musiał go odnaleźć. Z nadzieją w sercu, biegła zza zwierzakiem, aż nie dotarła do kryjówki. Pies roztopił się, a ta czekała. Po godzinie, z ziemianki wyszły dwie osoby. Kobieta i mężczyzna. Kobieta miała niebieskie włosy oraz złote oczy. We włosach miała papierową różę. Mężczyzna posiadał czerwone włosy, sięgające ramion oraz fioletowe oczy. Serce dziewczyny zabiło mocniej, gubiąc swój rytm. Chciała do niego wybiegnąć, lecz się powstrzymała. Czemu? Ponieważ niebiesko-włosa kobieta złożyła na jego ustach pocałunek. Jej serce pękło. Chciała aby przerwał ten pocałunek, chciała aby ją zauwarzył, chciała aby zginęła. Lecz on odwzajemnił pocałunek, jednocześnie wbijając w jej serce lodowe ostrze. Które z każdym jego pocałunkiem, wbijał się coraz głębiej. Oparła się załamana o pień drzewa, starając nie upaść, gdy przerwał te pocałunki. Cała czerwona patrzyła w jego oczy.
- Czemu przerwałeś?- wydyszała kobieta.
- Przykro mi Konan, lecz nie mogę.
- Czemu?
- Ponieważ moje serce oddałem innej.- Konan patrzyła, na niego.
- Ale gdyby cię kochała to by tu przy tobie była.
- Nie może.- nagle gałąź na której była, zamarzła i pękła, a ona zaczęła spadać i wylądowała w wodzie. Włosy zasłoniły jej twarz, lecz chłopak nie miał żadnego problemu aby ją rozpoznać. Odsunął od siebie Konan, nie mogąc uwierzyć.
- Akari....- usłyszała słodki, jak miód głos. Poprawiła swoje mokre włosy do tyłu. Podniosła się, woda spływała z jej ciała. Konan zniknęła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Ale to nie było dla niej ważne. Odnalazła swego księcia. Bała się odezwać. Bała się go dotknąć, nie chciała aby znikł, jak kolejny jej sen, który nigdy się nie spełnił. Zaczął iść w jej stronę, a ta się od niego oddalała. Wreście została przez niego do siebie przyciągnięta.
- Błagam... Nie chcę abyś zniknął Nagato...- powiedziała ze łzami w oczach. Położył swoje, dłonie na jej policzkach, podnosząc głowę do góry i przytrzymując.
- Nie zniknę Akari.- i wpił się w jej wargi. Z wielką namiętnością, oraz zachłanością odwzajemniła pocałunek. Wsadziła, swoje długie, palce w jego włosy, przyciągając blirzej siebie. Nie chciała go znowu stracić. To by ją zabiło. Kurczowo się go złapała nogami. Z płaczem przerawała pocałunek. Nie mogła, za bardzo go kochała, aby dalej to ciągnąć. Jeśli ją teraz znowu, zostawi to go zrozumie. Powróci do wioski i znów zamieszka w zamknięciu. Samotnie. Wyszedł z nią na trawę, położył ją pod sobą. Dalej płakała. Odgarnął jej włosy z twarzy.
- Akari.- zero reakcji- Akari. Kochana. Proszę przestań płakać.- mówił do niej najłagodniej, jak tylko potrafił. Przestała dla niego płakać. Kurwa. Ona by dla niego wszystko zrobiła!
- Odejdź. Zostaw mnie, nim umrę z naszego kolejnego roztania.- patrzył na nią z bólem. Czyli dalej jej nie powiedzieli.
- Akari... Ja nie chciałem cię nigdy zostawić, lecz musiałem. Abyś mogła być bezpieczna.
- Bezpieczna?! Bezpieczna?! Bycie bezpieczną nazywasz, mieszkanie w naszym domu, zamkniętą pod kluczem i czuciem się jak więzień wioski?! Bycie bronią Danzo! To nazywasz byciem bezpieczną?! Szukałam cię! Chciałam być przy tobie! Pragnęłam twojego widoku! Głosu! Zapachu! Po prostu pragnęłam ciebie! Ale mnie zostawiłeś! Powiedz mi to po prostu! Że mnie już nie kochasz! Powiedz mi to! Dla ciebie jestem gotowa nawet zginąć! Tylko mi powiedz, że mnie nie ko...- przerwał jej namiętnym pocałunkiem.
- Już nigdy cię nie zostawię ukochana...
~~~
No i na tym zakończę notkę specjalną z okazji Andrzejek.
A teraz zdjęcie :

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 6# " Kocham cię...."

Pojawi się HENTAI!
~~

Wzięła głęboki wdech.- Gdzie jest Jiraya!?- jak na zawołanie w oknie pojawił się wołany mężczyzna. O mało co Shizune na zawał nie zeszła, a co dopiero  członkowie Rady.
- Ale, przecież…..
- Nie żyłem?- uśmiechnął się w ten swój sposób.
- To prawda, lecz go ożywiłam. Jest mi potrzebny.- odpowiedziała im na pytanie piwnooka z tajemniczym błyskiem w oku.
- Wiesz, że to nie zmienia faktu Tsunade-sama!- krzyknął na nią Danzo.
- Zamknij się! Wiem, że pozwoliłam zabrać potomkinie bogów wody, ognia, ducha oraz ziemi!! Ale tak samo Suna straciła potomka boga wiatru!
- Co?!- krzyknęli obecni…. Dziewczyny leżały w samej bieliźnie. Każda z nich po woli traciła wiarę, że ktoś ich szuka. Od ich uprowadzenia minął tydzień. Do pomieszczenia wszedł Itachi, Sasori, Deidara oraz Hidan. Uchiha ukucnął przy Kitsumi.
- Powiedz mi jak możemy dorwać bestię a was wypuścimy.- ta spojrzała na niego z nad grzywki i splunęła mu w twarz.
- Lepiej idź i poliż laskę twego seksualnego, niebieskoskónrego kolegi.- ten wkurzył się i dał jej z liścia.
- Posłuchaj mnie jeszcze raz, ruda dziwko. Powiedz mi wszystko to co chce wiedzieć a chociaż, uratujesz jedną z nich….- nie dokończył bo walnęła go czołem w nos. Sasori spojrzał swym, znudzonym spojrzeniem na niego i sam podszedł do Matsuri. Złapał ją za podbródek i zmusił aby spojrzała mu w oczy. Jego palce, wbijały się w jej policzki.
- W takim razie ty nam powiedz. Widać, że już nie dajecie rady. Po co wam to?- jego spojrzenie, prześwitywało jej twarz. Starał się zrozumieć o co one tak walczą. I spojrzał w jej oczy. Po chwili doznał szoku. Matsuri miała jego oczy! Ale przecież to niemożliwe! Przez chwilę, było lekkie zawahanie na jego twarzy, które po chwili zastąpił chłód i obojętność.
- Ponieważ, my nie wydamy bliskich nam osób.- patrzyła hardo w jego oczy. Puścił jej twarz, następnie robiąc zamach i zdzielając ją po twarzy. Włosy opadły, na oczy, zasłaniając jej widok. Gdy  szykował swój „ogon” i chciał przebić je wszystkie na wylot, lecz coś go zatrzymało, lub raczej ktoś. A tym „ktosiem” był nie kto inny jak Nagato. Shikamaru, uwięził ich w swoim jutsu. Już mieli ich zabić, lecz spojrzeli na nie. Potrzebowały natychmiastowej opieki medycznej. Lecz musieli się na nich wyżyć, więc Kakashi wyciągnął je a oni im dowalili< jak dresy- dop. Akari> Po kilkunastu minutach wydostali się do miejsca zbiórki. Gdy tylko do ich oczu dostały się promienie słońca, syknęły, starając zakryć oczy dłońmi. Nagato ukucnął, przy Mihomi. Wyjął z plecaka koc, którym opatulił dziewczynę. Oddychała ciężko, tak jak pozostałe. Najbardziej ucierpiała Ayuumi.
- Bierzemy je i zanosimy do Suny. Tam zajmą się nimi medycy.- zadecydował Kakashi, biorąc Kitsumi na ręce. Zgodzili się z nim bez gadania. Nagato stworzył klona, który wziął Matsuri, on natomiast uniósł ostrożnie, Mihomi. Całując ją lekko w czoło ruszył za pozostałymi do Wioski Ukrytej w Piasku…. Kazekage chodził niespokojnie po swoim gabinecie. Martwił się o swoją uczennice. Uważał, że to dlatego że jest za nią odpowiedzialny jako nauczyciel i Kazekage. Usłyszał pukanie do drzwi. Usiadł na swoim fotelu i wydał pozwolenie. W drzwiach pojawił się Baki.
- Kazekage-sama! Odnaleziono pańską uczennicę!
- Gdzie jest?- poderwał się na równe nogi.
- W szpitalu.
- Możesz już odejść.- mężczyzna ukłonił się i zniknął w chmurze dymu. Wyciągnął z biurka kartę, którą przywiesił na klamce od drzwi, zamknął biuro na klucz i udał się do szpitala. Po kilku minutach do budynku. Po dowiedzeniu gdzie znajduje się Matsuri udał się tam. Przed wejściem do Sali, gdzie się znajdowała stali goście z Konohy. Czekali więc, na pozwolenie, aby mogli do nich wejść. Czuła jak całe ciało ją boli. Nie mogła krzyczeć, chodź bardzo tego chciała. Zacisnęła dłonie, na skrawku materiału, czym wróciła na siebie uwagę medyków. Serce waliło jej niemiłosiernie szybko. Gubiło swój rytm. Oddech przyśpieszył. Nagle zaczęła się krztusić, z jej ust wytrysnęła krew, otworzyła oczy, z których leciały krwawe łzy. Krzyczała, lecz nikt jej nie słyszał. Jej wzrok mydlił się, do jej uszu doszedł czyiś krzyk. Rozpoznała go. Udało jej się ujrzeć fioletowe tęczówki nim na dobre nie opuściła tego świata…. Chłopak odepchnął lekarzy, samemu ją reanimując. Słyszał jak każą mu przestać, lecz ich nie słuchał. Nie mógł jej stracić. Nie zdążył jej powiedzieć co do niej czuje. Siłą został od niej odciągnięty. Wyrywał się, krzyczał. Lecz to nie przywróciło jej życia. Upadł na kolana bezsilny. Od bardzo dawna poleciały mu łzy.
- Mihomi…..- wyszeptał, zaciskając mocniej pięści. Uderzył w podłogę, robiąc w niej dziurę. Stracił ją. Stracił ją na zawsze…. Po kilku dniach dziewczyny odzyskały przytomność. Kitsumi, jako pierwsza otworzyła oczy. Udało jej się usiąść, rozglądając się dookoła. Ujrzała po lewej stronie siedzącego Kakashiego. Czytał swoją książkę. Szybko odwróciła wzrok. Po chwili uświadomiła sobie, że jest z nim sam na sam. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Hatake dawno wyczuł, że się obudziła. Odłożył książkę na bok i spojrzał na nią. Serce zabiło jej szybciej, co i on usłyszał dzięki maszyną. Spaliła buraka.
- Kitsumi…- złapał ją za dłonie.- Mihomi… odeszła z tego świata. Bardzo mi przykro.- patrzyła na niego tępo. Tak jak i pozostałe dziewczyny patrzyły się na swoich rozmówców.  Najpierw wybuchły śmiechem, myśląc, że to żart. Lecz widząc ich miny zrozumiały, że mówią prawdę. Ich oczy zaszkliły się, oddechy przyśpieszyły, a one upadły na poduszki z płaczem. Nie chciały w to wierzyć, nie chciały tego. Waliły dłoniami o materac, kopiąc go nogami. Chciały aby zły sen znikł. Aby przybył książę, i zbudził je z tego snu. Chciały usłyszeć Mihomi śmiejącą się z nich oraz z ich zachowania. Chciały powrotu przyjaciółki…..
25 marca. Dzień pogrzebu Mihomi. Cała wioska Liścia zebrała się na cmentarzu, aby pożegnać dziewczynę, wojowniczkę oraz przyjaciółkę. Tsunade stanęła na podejście, wzięła oddech i  zaczęła mowę.
- Mihomi Matsuya była niezastąpionym shinobi. Oddaną przyjaciółką. Wierzymy, że odnalazła swój spokój, oddając swoje życie za przyjaciół oraz ludzi ważnych dla niej. Zostanie w naszych sercach na zawsze, będąc przykładem osoby oddanej sprawie, w którą wierzy….- i dalej mówiła, lecz Nagato jej nie słuchał. Stał w cieniu, z dala od innych. Patrzył z pustym spojrzeniem w przestrzeń. Życie nie miało dla niego sensu. Każdy ruszył osobiście się z nią pożegnać. Ruszył ostatni. Uklęknął przy niej, kładąc czarną różę, którą uwielbiała.
- Kocham cię….Mihomi…- wyszeptał, śląc pocałunek do jej duszy. Podniósł się z klęczków, założył kaptur i ruszył do rezydencji klanu Uzumakich. Kitsumi ze spuszczoną głową, wędrowała uliczkami wioski. Przechodząc obok domu Matsuyi rozpłakała się. Podeszła do schodów, usiadła na nich. Schowała twarz we dłonie, zanosząc się płaczem. Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Podniosła zapłakaną i zasmarkaną twarz do góry, patrząc w oczy Kakashiego.
- Kitsumi masz.- podał jej chusteczkę. Wzięła ją, wydmuchała nos, dalej jednak płacząc. Pomógł jej wstać i zaprowadził do jej domu. Nie chciała być sama, ale nie poprosi go aby z nią został! Zmusiła się na uśmiech.
- Dziękuje, Kakashi-sama za odprowadzenie…- stara się aby głos jej nie zadrżał, lecz nie udało się. Hatake przybliżył się do niej. Zamknął za sobą drzwi na klucz. Podszedł do niej i złożył pocałunek na jej ustach. Bez namysłu odwzajemniła pocałunek. Nie poczuła smaku jego warg, lecz to jej nie przeszkadzało. Złapała go za kamizelkę, przyciągając bliżej siebie, pogłębiając pieszczotę, jednocześnie ciągnąc go w stronę jej łóżka. Potknęła się o jakąś rzecz ciągnąc go za sobą na materac. Znajdowała się pod nim. Pozbyła się kamizelki, dalej całując jego usta. Nie śpieszyła się. Hatake nie panował nad sobą. Chciał zaspokoić swoje pragnienie. I wypadło na nią. Jego dłonie znalazły się na jej talii, jeżdżąc po niej. Chciała poczuć jego mokre pocałunki na swoim ciele, lecz ubrania jak i jego maska jej przeszkadzały. Zdjęła jego kamizelkę, którą odrzuciła na podłogę. Owinęła go nogami, w biodrach i jednym ruchem zamieniła się rolami. Teraz to on leżał pod nią a ona siedziała na nim okrakiem. Zaczęła zdejmować jego koszulę, której szybko się pozbyła, ukazując idealny tors mężczyzny. Złożyła pocałunek na jego ustach i zaczęła schodzić niżej. Chciała przejść o krok dalej, lecz nagle upadła na niego z zaczerwionymi policzkami.
- Przepraszam…- wyszeptała. Bała spojrzeć mu w twarz. Podniósł się na łokciu, drugą ręką złapał za końcówkę jej, zielonej wstążki.
- Nie przepraszaj mnie Kitsumi…. Tylko pokochaj…- wymruczał jej do ucha. Po chwili, bawił się jej wstążkom. Podniosła na niego wzrok, uśmiechając się uwodzicielsko, zatopiła się w jego ustach. Zaczął pozbywać się jej sukienki. Gdy została w samej bieliźnie jeździł dłońmi po jej ciele, przyprowadzając ją o dreszcze. Położyła dłonie na jego masce. Chciała ją zdjąć, lecz się nie odważyła. Widząc to Kakashi, sam zdjął swoją maskę, ukazując jej swoją twarz. Dotknęła delikatnie, jego ust, jeździła opuszkami palców po jego wargach. Przestała to i zatopiła się w jego ustach. Ich języki rozpoczęły swój erotyczny taniec. Pozbyli się w pośpiechu swoich ubrań, Kits zwinnym ruchem nałożyła na jego członka, prezerwatywę. Pozwalając mu w nią wejść….
Nie każdy miał tak udany dzień. Nagato, leżał na łące patrząc w gwiazdy. Nie mógł zasnąć. W kółko słyszał głos Mihomi w głowie. Zmrużył oczy. Pragnął przytulić do siebie Mihomi. Chciał wyznać jej swoje uczucia. Lecz nie mógł. Już nie mógł. Podniósł się do siadu. Coś go zaniepokoiło. Nagle z nieba, dosłownie z nieba spadła na niego dziewczyna! Pierwsze co myślał, że to Mihomi, lecz spotkał go zawód i rozczarowanie. Dziewczyna poprawiła swoje włosy i spojrzała na niego.
- Kim ty jesteś? I gdzie ja jestem….- spojrzała na chłopaka, speszona. Następnie powędrowała wzrokiem na księżyc. Podniosła się na równe nogi i zaczęła wykonywać pieczęcie. Lecz nic się nie udało. Zaczęła nerwowo obgryzać paznokcie.
- Spokojnie. W czymś ci pomóc?- spytał Nagato.
- Tak! Pomożesz mi powrócić na księżyc?- ten spojrzał na nią tempo.- A tak w ogóle to jestem Akari Urokiri, strażniczka Juubiego.
- Nagato Uzumaki.


~~~~
Witam was o takiej pięknej porze dnia! Koniec weekendu a ja notkę daje....
Mam nadzieje, że wam się spodoba. Zapraszam do komentowania i zapraszam też do siebie na Facebooka


wtorek, 22 października 2013

Libster Blog Award

Tak więc to nie nowy rozdział. Lecz nie... Zostałam nominowana przez Jagodę Lee z Moje Historie. Ta wredna osóbka, truła mi dupę abym na nie odpowiedziała więc niech ma!

Pytania od Jago oraz odpowiedzi:
1. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Cóż.... To zależy co czytam.... Ogólnie lubię książki o wampirach! To moja pasja! Ale obecnie to " Anna we krwi" i czekam aż mama kupi mi następną część!
2. Kim chcesz zostać w przyszłości?
To trudne pytanie... < śmiech >  Są dwie opcje. Pierwsza, na którą ja wpadłam to lekarz.... Druga, którą zaproponowała mi moja kochana rodzicielka, to.... Pisarka! Ja i pisarka?! Ja się nie nadaje do tego! Lecz mama przeczytała pod jednym z moich blogów pod obecnym wtedy postem komentarze, i powiedziała abym to rozmyśliła i zaczęła pisac własną książkę.
3.Jak reagujesz na krytykę innych?
Hm.... Zależy na jaką. Jeśli ktoś powie mi ją pod komentarzem co mu się nie podoba w mojej notce to wiem, co muszę poprawić. Jeśli ktoś, mnie obraża i nawet nie wie o czym piszę, lub co robię, jestem wściekła oraz zraniona. A gdy ktoś powie mi prosto w twarz kłamstwa prosto w twarz, cóż... nie wytrzymuję i albo oddam mu słownie lub walnę go w twarz!
4. Najgorsze danie jakie jadłaś?
Zupa grzybowa! Ja nie cierpię grzybów!
5. Boisz się zmian? (Dlaczego)
A kto się nie boi? Oczywiście, że się ich boje. Bo nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie. Lecz staram się takie małe zmiany w swoim życiu robić aby no cóż... Nie było ono nudne :)
6. Najważniejsza (dla ciebie) rzecz w twiom domu?
Hmm.... Zapewne moje książki i zeszyt! Z rusynkami! Oraz książka do japońskiego i manga!
7. Jaką karę w pieklę powinni otrzymać internetowi hejterzy?
Kara dla nich? Wiesz, że będzie tego dużo! Mam milnion pomysłów na sekunde! Ale taka mordercza nie będę i.... przykucie do ściany i na ich oczach niszczenie ICH komputerów oraz kasowanie wszystiego czego dokonali!
8. Kto jest kimś?
Kimś jest ktoś? Ale wiem o co ci cho. No więc kto jest kimś.... Napewno nie jakiś geniusz! Lub ktoś bogaty! Kimś może być złykła osoba! Nie musi być ani ładna, ani mądra, ale dla kogoś kto ją kocha lub lubi będzie właśnie kimś.
9. Twoja ulubiona piosenka?
ONE OK ROCK: Smiling Down
10. Twój ulubiony szkolny przedmiot?
a) W-f
b) Religia
c) Fizyka
d) Chemia
e) Biologia
f) Godzina z wychowawcą
11. Jaką stronę internetową odwiedzasz najczęściej?
Blogger :D oraz pocztę


No to teraz zasady których nie chciałam pisać na początku:
Więc musicie najpierw napisać kto was nominował i z jakiego bloga.
Trzeba odpowiedzieć na jedenaście pytań.
Nominujecie jedenaście osób i ich o tym informujecie.
Wymyślacie sami jedenaście pytań.

Moje pytania :
1. Lubisz arbuza?
2. Co wolisz: niemiecki czy japoński?
3. Co jest lepsze: pepsi czy coca-cola?
4. Jaka jest twoja obecna ulubiona książka?
5. Wiesz kim był Edgar Allan Poe?
6. Jesteś za wampirami czy wilkołakami? Uzasadnij dlaczego.
7. Podasz jakiś strasznie dziwny i trudny wzór matematyczny?
8. Kto ma 19 września urodziny z postaci " Naruto"?
9. Lubisz placki i naleśniki?
10. Ulubiony nauczyciel?
11. Ciekawy film jaki ostatnio widziałaś/widziałeś?

Moje osóbki do wystrzału:
1. Zbuntowana
2. Mikinnou
3. Hana-chan
4. Kotomi Ai
5. Judith-chan~ruska menda~
6. Przemysław Dembowski
7. Yuu....
8. Kenejla Uzumaki
9. Hikari no
10. Yuki Uzumaki
11. Hanare Hatake



sobota, 12 października 2013

Rozdział 5# " Jak mogłaś do tego dopuścić...."

Otrzepała się z ziemi i pognali do gabinetu piątej. Weszli do budynku administracyjnego i udali się po kryjomu do archiwum. Starali się nie wydawać żadnego dźwięku, aby ich nie przyłapano. Dziewczyna wreszcie zanurkowała do pomieszczenia, a chłopak stanął na czatach. Szukała litery „ M”,  a następnie jej nazwiska. Przez półgodziny nic nie znalazła, aż nagle przez przypadek odnalazła tą teczkę.
- Mihomi. Spadamy.- dziewczyna schowała teczkę pod bluzkę i szybko wymknęła się z pokoju a następnie z budynku. Gdy byli na zewnątrz chłopak wziął jeden głęboki i spokojny wdech.
- Co? I jak ci się spodobało?
- Bardzo śmieszne. Wole to robić na misji, niż we własnej wiosce.
- O jezu! Jak mi strasznie przykro. Trzeba dzidzie pocałować lub przewinąć?- spytała z ironią w głosie. Ten tylko pstryknął ją w czoło.
- Dorośnij.
- Ja jestem bardzo dorosła!!
- To udowodnij to.- jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko jej. Jego wargi ją kusiły. Z całej siły woli starała się nie rzucić mu w ramiona. Ten po chwili się wyprostował i odszedł w pośpiechu. Stała wmurowana w ziemie. „ Co się ze mną dzieje do cholery?! Przecież to mój przyjaciel! Poza tym nie szukam faceta na stałe!” wzięła głęboki oddech i sztywnym krokiem udała się do swojego domu. Kiedy znalazła się w mieszkaniu, wyjęła teczkę i udała się z nią do salonu. Usiadła na kanapie i zaczęła je dokładnie studiować. „ Jezu! Ile tego jest! O! Niemożliwe! Ale jak ja tu się znalazłam?!” takie myśli były w jej głowie od natłoku informacji. Westchnęła przeciągle spoglądając na zegarek. 4:20. „ Kurwa! Za czterdzieści minut trening!”, załamana podniosła się z kanapy. Ruszyła ospałym krokiem w stronę łazienki, wziąć szyki prysznic. Po wyjściu z łazienki w samym ręczniku udała się do sypialni. Wyszła pięć minut przed czasem i przeniosła się na pole treningowe. Na miejscu zastała już kompanów z drużyny.
- Hej głąby.- uśmiechnęła się do nich zadziornie.
- H…hej….Mihomi…-wyjąkał Ryu. Ta zmroziła go wzrokiem.
- Dobry.- skinął głową czerwonowłosy. Spojrzała mimo wolnie na niego, lecz ten był do niej odwrócony plecami. Czuł na sobie jej spojrzenie, lecz po tym na co wczoraj się odważył nie chciał na nią patrzeć. Z białego dymu wyłonił się Iruka oraz Tsunade. Każdy z nich pokłonił się kobiecie i stali na baczność czekając na to co powie.
- Moi drodzy. Wiemy, że straciliście niedawno waszego mistrza i ze względu na to co dostałam od Jirayi uważam, że każde z was powinno mieć własną drużynę. Za chwilę przybędą tu trzy grupy genninów i ich wam przedstawię.
- Ale czcigodna. Mihomi nie ma ręki do dzieci!- stwierdził Ryu. W dziewczynie zaczęła buzować się gniew. Złapała go za ucho.
- Coś ty bęcwale powiedział?! Ja mam rękę do dzieci!! W odróżnieniu od ciebie zboczeńcu!!!!- krzyknęła mu do narządu słuchu i obrażona oparła się o drzewo. Po piętnastu minutach na horyzoncie ukazała się dziewiątka dzieci.
- Tak więc przedstawię wam waszych sensei. Konohamaru, Mogei i Udon będziecie podopiecznymi Ryu. Hanabi, Soka i Hiruko będziecie pod opieką Nagato. Natomiast Ami, Ryuu i Sora pod opieką Mihomi. Tak więc zostawiamy was samych.- i zniknęli w chmurze dymu. Mihomi od razu odeszła ze swoimi podopiecznymi pod rzekę.
- No dobra. Wy mnie znacie. Ale się przedstawię. Nazywam się Mihomi Matsuya. Mam 18 lat. Nie nienawidzę seksistoskiego zachowana facetów. Teraz wy.
- Nazywam się Sora Okada. Nie lubię mówić o sobie.
- Nazywam się Ryuu Zogeni. Mam siostrę bliźniaczkę. Mam 13 lat.
- Nazywam się Ami Zogeni. To jest mój tępy brat. I tak jak oba te pacany mam 13 lat.
- A nie Haruno?- spytał Sora.
- Nie. Dobra tak więc chce was jutro tu widzieć o 10 w nocy. Jasne?
- Hai!
- Rozejść się.- i sama ruszyła w swoją stronę. Musiała się odprężyć, a najlepiej jej się to udawało wśród trzech swoich najlepszych przyjaciółek. Wsadziła dłonie za głowę i szła przez całą wioskę, pogwizdując tylko jej, znaną melodie. Nagle na nią skoczyła Kitsumi.
- Mihomi musisz mi pomóc!
- Kits! Zejdź ze mnie!- czerwonowłosa to zrobiła i pomogła, wstać dziewczynie.- Może najpierw złapiemy Mank i Ayuumi? I pójdziemy do ciebie.
- Jasne!- złapała kociooka za nadgarstek, ciągnąc zza sobą. Po długich poszukiwaniach w końcu odnalazły przyjaciółki i udały się do domu Hirokami. Zamknęła drzwi na klucz, zasłoniła zasłony i usiadły na podłodze z puszkami zimnego napoju.
- No to mów co się stało Kits.- zarządziła zaniepokojona Manku. Dziewczyna pod naporem spojrzeń koleżanek przypominała teraz swoje włosy. Wzięła kilka głębokich wdechów i powiedziała.
- Zakochałam się w Kakashim! Ale wiem, że jest ode mnie starszy o te siedem lat! Ale moje serce nie może bić bez niego! Ja zaraz oszaleje!!!- i upadła twarzą w poduszkę.
- To jeszcze nic! Ja się zakochałam!- wymsknęło się Mihomi, która szybko zakryła usta dłońmi, nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą powiedziała. „ Co we mnie wstąpiło?!”. Każda z obecnych dziewczyn na nią spojrzała, nawet Kitsumi.
- Kto to taki?- powiedziały chórem.
- Nie wiem……- wybełkotała zawstydzona.
- Dobra. Skoro nasza kochana Mi się zakochała to coś się z nami dzieje nie tak!
- Zgadzam się z tobą Mank. Przecież obiecałyśmy sobie, że nie zakochamy się, a jeśli chodzi o seks to możemy go uprawiać, lecz nie mamy facetów i nie wychodzimy za mąż! Bo potem nie będziemy mogły być shinobi!- krzyknęła Kitsumi.
- Ale jednak to się zmieniło.-westchnęła Ayuumi. Pozostałe jej zawtórowały.- Też się zakochałam…
- Ja…tak samo…- każda upadła głowami na poduszki. W głowie Mi zapaliła się lampka! Tak. Lampka! Podniosła się na nogi i kopnęła w dupy swoje przyjaciółki. Każda zawyła z bólu i posłała jej mordercze spojrzenie.
- Podnoście te swoje tłuste dupska! Czas rozwiązać nasze problemy!- w jej oczach było widać determinacje. Szybko się podniosły, posłały sobie uśmiechy i wyskoczyły przez okno. I skacząc po dachach udały się na pole treningowe drużyny siódmej.
- Może ich sprawdzimy, co?- z zadziornym uśmiechem spytała Ayuumi. Odwzajemniły jej uśmiech, szykując kunaie i shurikeny. Skakały z drzewa na drzewo. I gdy ujrzały drużynę Kakashiego każda rzuciła w ich kierunku broń. Oczywiście oberwała Sakura, która cały czas śliniła się do Sasuke. Wyłoniły się z gracją z lasu. Cały czas uśmiechnięte. Mihomi zerknęła ukradkiem na Kitsumi. Widać było rozmarzone spojrzenie posyłane Kakashiemu.
- Mihomi!! Co ci strzeliło do głowy?!- Sakura się na nią wydarła. Ta ją jedynie olała i podeszła do siwowłosego.
- Kakashi-sama, jest taka mała sprawa. Bo moja droga Kitsumi ma problem z pewną pańską techniką, a pan jest dla niej wzorem. I czy mógłby pan jej to kiedyś wytłumaczyć i nakierować gdzie robi błąd?- zatrzepotała uwodzicielsko rzęsami. Mężczyzna przełknął ślinę.
- Dobrze. To powiedz jej, że o 18 na tym polu.
- Oczywiście Kakashi-sama.- ukłoniła się, odwróciła na pięcie i pognała do Kits.
- To my już nie przeszkadzamy.- powiedziała Manku.
- Mihomi! Czekaj!!- zatrzymała się i czekała aż Sakura do niej dobiegnie.- Czemu nie byłaś wczoraj na kolacji?
- Ponieważ, nie jestem twoją rodziną.- rzekła chłodnym tonem.- Niech twoi rodzice ci powiedzą wszystko.- odwróciła się do niej plecami i ruszyła przed siebie. Szybko dogoniła kumpele i pociągnęła tanecznym krokiem w stronę jej domu. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Pierwsza część planu za nią. Teraz tylko Mank i Ayu, a na koniec ona sama. Wepchnęła je do domu, zamykając kopniakiem drzwi.
- A więc nasza kochana Kits. Dziś o 18 masz randewu z tym Romeo. Trzeba cię przygotować!- uśmiechnęły się chytrze doskakując do niej i ciągnąć do łazienki kociookiej…. Spojrzały na nią i przybiły sobie żółwiki.
- Dobra robota.
- Oczywiście. W końcu to ja robiłam jej ten sweet makijaż.
- Mank co za skromność.
- A jak Mi!
- Mogę się zobaczyć w lustrze….
- Nie!!!!!- krzyknęły na nią zasłaniając, jej lustro. Podniosła się z krzesełka i z eskortą ruszyła na pole treningowe. No niby one mają przegapić jej „trening” z panem ciachem numer jeden w wiosce, wśród nauczycieli. No chyba by na mózgi upadły. Wyszły cały czas ją pouczając jak ma się zachowywać. W prawdzie jej nie wypidodziły jak jakieś laluni, lecz dopasowały delikatny makijaż do jej cery. A włosy zostawiły jak zawsze rozpuszczone. Popchnęły ją a same, skoczyły na gałąź drzewa i ją obserwowały. Tym czasem Kitsumi cała się denerwowała. Nigdzie nie było Kakashiego. Podeszła ostrożnie do rzeki, usiadła na jej brzegu, urwała stokrotkę, którą uwielbiała i zaczęła się nią bawić.
- Gdzie ten facet? Czy on nie wie, że kobiecie nie każe się nigdy czekać?!
- Manku uspokój się, bo ci żyłka pęknie.
- Bardzo śmieszne Ayu.- pokazała jej język. Mihomi je uciszyła walnięciem w głowę. Zeskoczyły z drzewa i podeszły do Kits. Nagle ktoś rzucił w nie bombami dymnymi. Każda została zdzielona w kark, a jedyne co ich zostało to ich opaski z wioskami, oraz jedna z Suny…. Kakashi rozmyślał jak ma przeprosić Kitsumi za spóźnienie. Otóż nie zapomniał, broń boże, lecz zatrzymała go Akiroi. Znalazł się na polu treningowym i jej nie zauważył. „ Może się rozgrzewa.” Leniwie podszedł tam gdzie zostały one zabrane i dostrzegł leżące na trawie opaski, oraz zwój. Przywołał do siebie pakkuna.
- Idź szybko po Hokage!- rozkazał psu a ten szybko ruszył w stronę siedziby czcigodnej. Zaszczekał i gdy drzwi otworzyła mu Shizune wbiegł i skoczył na biurko Tsunade.
- Co to za zachowanie!?
- Kakashi prosi cię abyś zjawiła się na polu treningowym drużyny siódmej. Bardzo szybko.- i zniknął w kłębie dymu. Ślimacza księżniczka podniosła się z fotela i razem z Shizune opuściły jej gabinet. Po, krótkiej chwili były na miejscu, brązowooka przywołała do siebie kilku członków ANBU. Hatake podał jej zwój, który rozwinęła i zaczęła studiować.
Jeśli jeszcze chcecie odzyskać, wasze kunoichi, oddajcie nam dziewięcioogoniastego. Inaczej każda z nich zginie a ich ciała dostaniecie w kawałkach….” Kobieta zacisnęła dłonie w pięści. Dobrze wiedziała do kogo należą te cztery opaski.
- Porwali Mihomi, Manku, Ayuumi oraz Kitsumi.
- Tsunade-sama, a do kogo należy ochraniacz z Suny?
- Nie wiem Shizune. Wezwać do mnie członków ich drużyn!- i ludzie z ANBU zniknęli szukając każdego z ich drużyn. Senju była w gabinecie i czekała na nich. Po chwili się zjawili. Oraz rodzeństwo z Suny co ją zaskoczyło.
- Hokage o co chodzi?- spytał Shikamaru. Po tym, jak Ino straciła czucie w dłoniach do ich drużyny dołączyła Kitsumi.
- Kitsumi, Ayuumi, Manku oraz Mihomi zostały porwane.
- Tak samo Matsuri. I żądają ….
- Tak Temari.- kobieta jej przerwała. „ Po co im uczennica Gaary?!”
- Wiadomo kto to?- spytał Ryu.
- Nie….
- Tak. Akatsuki.- przerwał czcigodnej Kankuro.
- CO?!- krzyknęli panowie. Nagato nie mógł w to uwierzyć. Wziął głęboki oddech.
- Kiedy wyruszamy na ich poszukiwania Hokage-sama?
- Jak najszybciej. Niestety tylko jedna osoba z każdej drużyny wyruszy. Nie chcemy aby je wcześniej zabili.
- Wyruszam.- powiedzieli jednocześnie Nagato, Shikamaru, Sora oraz Ishiru.
- Skład drużyny mamy z głowy. Dołączy do was Kakashi Hatake. Czeka na was przed bramą. Macie je odnaleźć całe i żywe!
- Hai!- i wyskoczyli z jej gabinetu, oprócz rodzeństwa Sabaku.
- Kazekage kazał jeszcze to przekazać.- lalkarz podał kobiecie zwój, ukłonił się z siostrą i opuścili budynek, kierując się w stronę głównej bramy. Po krótkiej chwili byli już wszyscy, Hatake przywołał pakkuna, który dostał do powąchania każdą jedną rzecz wszystkich dziewczyn. Gdy znalazł trop, biegiem udali się za nim…. Każda z dziewczyn powoli otwierała swoje oczy. Chciały się podnieść, lecz ich kończyny odmawiały posłuszeństwa. Gdy ich wzrok przyzwyczaił się do ciemności, rozpoznały swoje przyjaciółki.
- Matsuri. Co ci się stało?
- Mihomi. Nie wiem….
- Gdzie my jesteśmy?!
- Nie wiem Ayuumi.
- Mank a nie możesz użyć czakry?- spytała z nadzieją Kits.
- Spróbuję.- dziewczyna zamknęła swoje oczy, starała się skupić, na otoczeniu. I jej się udało, lecz po chwili została wywalona przez kogoś kopniakiem. Upadła głucho na ziemie a z jej oczu leciały łzy.
- Mank!!!!- krzyknęły wszystkie. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała Konan wraz z Kakuzu. Mihomi z skąd ją znała, lecz nie wiedziała z skąd. Mężczyzna podszedł do Kitsumi, złapał ją za włosy i pociągnął zza sobą.
- Zostawcie ją!!!!!!!- krzyczały wyrywając się, lecz dalej nie ruszyły się niż, do połowy celi, przez łańcuchy…. Tsunade chodziła niespokojna po gabinecie. Shizune starała się ją uspokoić, lecz na marne. Nagle do gabinetu weszli członkowie Rady Wioski.
- Jak mogłaś do tego dopuścić Tsunade?!
- Wina jest u każdego z nas!- krzyknęła kobieta, waląc pięścią o biurko, które jeszcze trochę a rozwali się. 

~~
Siema moi mili. Dawno mnie tu nie było. Za co przepraszam! Podoba wam się szablon na blogu? Bo mi strasznie!  A zwłaszcza mój Nagato <3


To mój pierwszy rysunek stworzony w pewnym programie. I co o nim sądzicie? Prawda, że do twarzy mu w takiej fryzurce nie?
                                                                                

środa, 11 września 2013

Rozdział 4# " Haha. Bardzo śmieszne..."

Nagle zauważył ją potomek klanu Hyuga. Chciał za nią pobiec, lecz zatrzymała go Tenten. Mihomi biegła ile sił w nogach, aż nie natrafiła na Sasuke Uchihe.
- Co ci jest?
- Zostałam…okłamana…przez…całe…życie…ludzie….których miałam…za rodziców…mnie okłamywali…- płakała a jej przyjaciel otoczył ją ramieniem.
- Czyli nie będziesz się złościć, jak dam Sakurę na pożarcie swojemu wężowi?
- Nie. Ale nie rób tego, bo jeszcze wąż zginie od tych jej różowych włosów.- młody Uchiha zaniósł się śmiechem.- A właśnie! Pokonałeś go?
- Kogo? Orochimaru? No tak. Jeśli bym tego nie zrobił to po co bym tu przychodził co? Ach Mihomi. Powinnaś częściej używać mózgu.
- Otrzep się dupku.- obraziła się, lecz po chwili zaczęli się śmiać idąc do wioski. Tym czasem w rezydencji Uzumakich panował harmider.
- Uspokójcie się!! Błagam was!!- krzyknął Nagato. Yukiko i Naruto opamiętali się i przestali się kłócić o zwój.- No. Tak więc co chcecie zjeść?
- Ramen!!- krzyknął z entuzjazmem Naruto.
- Baka!!! Mam dość ramenu jak na dzisiaj. Może sałatkę z glonami wakame?- czerwonowłosy westchnął przeciągle. Spojrzał na zdjęcie swojej drużyny a zwłaszcza na Mihomi….
- Ty Nagato!! Ziemia do Nagato dattebamo!!- Yukiko krzyknęła mu do ucha. Ten zamrugał kilka razy oczami.
- No słucham.
- A może tak pójdziemy na miasto?
- Czemu nie.- wzruszył ramionami i wyszli z rezydencji. Naruto szukał cały czas wzrokiem Sakury, oczywiście jego siostra to zauważyła. A jako, że nienawidzi koleżanki z drużyny brata walnęła go w głowę.
- Naruto!
- No co!? Nie musiałaś mnie tak mocno bić….- rozmasowywał swoją obolałą głowę. Nagle Yukiko dostrzegła miłość swego życia Sasuke. Ruszyła biegiem w jego stronę i zatrzymała się przed nim.
- Cześć.
- Jeśli przybiegłaś rzucić mi się na szyję lub cokolwiek to spadaj.- odrzekł ozięble. Ta szukała szybko jakieś wymówki i zauważyła stojącą obok niego Mihomi.
- To nie było do ciebie cepie. To było do Mi.
- No hej.- posłała jej lekki uśmiech, a w duszy tłumiła w sobie napad śmiechu. Po chwili dotarli do nich Nagato z Naruto.
- Sasuke! Ty debilu co ciebie tak długo nie było, co?- przybił z kumplem żółwika.
- No hej cepie. Akurat zabicie Orochimaru nie należało do rzeczy prostych. Mógłbyś czasem ruszyć tym czymś.- dotknął go w czoło palcem.
- W odróżnieniu od ciebie to ja mam mózg.- i obaj się na siebie fochneli, ale po chwili posłali sobie uśmiechy i zaczęli opowiadać o swoich „treningach”. Yukiko słuchała ich uważnie, a Mihomi z Nagato szli na końcu w ciszy. Nagle przerwał ją chłopak.
- Co się stało?
- Nic.
- Przecież wiesz, że mnie nie okłamiesz Mi.- ta tylko westchnęła przeciągle. Wyjęła papierosa, zapaliła go i chciała go wsadzić sobie do ust, lecz Nagato go jej zabrał i zgasił.- Nie pal ich. Przecież niszczą ci płuca. Poza tym masz po nich nieświeży oddech.- zaśmiał się. Walnęła go pięścią w ramie, tak po przyjacielsku i dołączyła do niego.
- A co będę miała z tego, że przestanę palić i pić?- spytała, a ten przyłożył dwa palce do brody.
- Na bank świeży oddech. I nie popadniesz w nałóg. A do tego będziesz zdrowa.
- A coś co by mnie interesowało?
- Nie będzie cię tak łatwo przekupić.
- Ej!
- No co? Taka prawda Mi.- nagle się rozejrzał.- Ty a gdzie się podziały dzieciaki?
- Co? O kurwa! Ty…. Czy ty ich nazwałeś dzieciakami?
- Tak…. Bo się jak one zachowują, a poza tym jesteśmy od nich starsi wiekowo co rangą.
- Nom…. To skoro…. Może chcesz pójść na cmentarz?
- Ale miałaś mi powiedzieć co się stało.
- Ech….- podrapała się po głowie.- Powiem ci na cmentarzu spoko?
- Ok. To chodź.- złapał ją za rękę i pociągnął w stronę cmentarza. Natomiast nasze „ dzieciaki” byli na …. Ramenie! Oczywiście  Yu nie była z tego zadowolona, lecz bycie przy Sasuke ma swoje plusy. Zasiedli przy barze, zamówili i zaczęli rozmowę.
- Może zaprosimy jeszcze Sakurę-chan?
- BAKA! Wiesz, że za nią nie przepadam.
- W tym jednym muszę się z tobą zgodzić Yukiko. Mam nadzieje, że…
- Ona dalej za tobą gania. Tak więc współczuję dattebamo…
- A ty?
- Ja? Dawno już przestałam się za tobą oglądać Sasuke.- oczywiście kłamała, ale była dobrą kłamczynią.
- Czyli mogę poprosić cię o pomoc bez obawy, że się na mnie rzucisz?
- Nom. Ale w czym mam ci pomóc?
- Przy sprzątaniu u mnie w domu.
- No spoko. To możemy już iść?
- Jasne.- rzekł obojętnie i ruszyli w stronę rezydencji klanu Uchiha. Po nich do budki weszła Hinata i gdy dostrzegła Naruto zarumieniła się. Chłopak ją zauważył.
- O Hinata-chan. Cześć.- posłał jej uśmiech.
- Ohayo… Naruto-kun… C…czy mogę…. Się…dosiąść?- wyjąkała.
- Jasne.- usiadła obok niego i nie wiedziała co powiedzieć…. Tym czasem na cmentarzu spacerowali sobie Nagato i Mihomi. Dziewczyna opowiedziała mu wszystko od momentu kiedy dotknęła grobu Jirayi, aż do tego jak dowiedziała się, że jest adoptowana. Chłopak otoczył ją ramieniem i razem szukali grobu jej prawdziwych rodziców.
- Ej Mi. Jak oni się nazywali?
- Kaoru i Yoshiro. A co durniu?
- Za tego durnia to ci nic nie powiem.
- No weź! Przepraszam!- ten tylko odwrócił głowę w inną stronę. Dziewczyna kierowana jakimś instynktem, złapała go za podbródek i dała całusa w policzek. Ten się lekko zarumienił.- Przepraszam.
- Ech…. To jest tam…- wskazał dłonią kierunek a Mihomi pociągnęła go w tamtą stronę. Stanęli przed grobem.
- Kaoru i Yoshiro Matsuya. Mihomi Matsuya. Ładnie brzmi. O wiele lepiej niż Mihomi Haruno.
- Dzięki. Jestem ciekawa jak oni wyglądali.
- Można to łatwo sprawdzić.
- Jak?- spytała zainteresowana kociooka. Uzumaki przybliżył się do niej.
- Można przecież włamać się do archiwum.
- Przechodzisz okres buntu? Wreszcie! Myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. Chodź tu!- krzyknęła tuląc się do chłopaka.
- Dobra. To co idziesz?
- Oczywiście! Rób to co ja!- odwróciła się, potknęła się o korzeń, wywaliła się i wpadła do dziury.
- To też mam zrobić?- rzekł tłumiąc w sobie atak śmiechu.
- Haha. Bardzo śmieszne.- powiedziała sarkastycznie.- Może byś tak mi do jasnej cholery pomógł a nie!
- Już, już.- podał jej rękę i wyciągnął z dziury.

~~~~
Ohayo moi mili.... Tak więc wiem, że dawno notki nie było za co gomen. 

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 3# " Kurwa zejdź ze mnie!!"

- On ciachem? Nie rozśmieszaj mnie. Błagam cię.
- Ale to prawda. Po nim jest Naruto, Neji, Sasuke i Ryu. A z dorosłych to Kakashi.
- Dobra. Idziemy do parku czy gdzie?
- Może na…
- Tylko nie do baru. Wiesz co? To ja już będę szła. Pa Manku.
- Pa Mihomi.- każda ruszyła w swoją stronę. Zielonooka ruszyła w stronę głów Kage. Gdy tam dotarła usiadła na głowie czwartego. Położyła się na plecach i patrzyła jak chmury zmieniają swój kolor.
- Czemu nie żyjesz Yondaime?- wypowiedziała to na głos nie przejmując się tym, że ktoś coś o niej sobie pomyśli.- Może ty byś był w stanie mi pomóc.- westchnęła. Nagle obok niej pojawił się białowłosy chłopak.
- Co się tak użalasz nad swoim życiem Mi?
- A nie mogę. Cześć Ryu.
- Możesz, możesz. Jak tam misja?
- Dobrze.
- Wiesz, że mamy jutro trening.
- Ta? Niby z kim?- spytała z kpiną.
- Nie wiem. Ty, a może dasz się zaprosić na sake?
- Wiesz…
- No weź. Możemy pójść do mnie.
- No nie wiem. Skoro jutro mamy mieć trening to….- spojrzała w jego oczy.
- Od kiedy to jesteś taka nieśmiała co? Przecież zawsze balowałaś i robiłaś co ci się żywnie podoba.
- Racja.- schowała dłoń do kieszeni i wyciągnęła z niej papierosa. Podała jednego kumplowi i sama też zapaliła. Gdy go zgasiła złapała chłopaka za rękę podnosząc.- Idziemy do mnie.- rzekła uwodzicielsko. Zeskoczyli z głowy Yondaime i ruszyli do jej domu. Weszli i dziewczyna zamknęła drzwi na klucz. Od dawna nie robiła seksu z facetem a Ryu był cholernie seksowny. I on też dawno go nie uprawiał.  Dziewczyna poszła do kuchni po butelkę sake i kieliszki. Powróciła do salonu, usiadła na kanapie i zaczęli pić…. Gdy została opróżniona szósta butelka dziewczyna usiadła na jego kolanach okrakiem.
- Wiesz co Mi?- spytał kładąc dłonie na jej pośladkach.
- No co?
- Nie potrafisz niczego zacząć.
- Tak? No to patrz durniu.- złapała go za koszulę całując w usta. Tylko na to czekał. Dobrze wiedział, że jeśli ona nie zacznie to traktuje to jak gwałt. Jego dłonie mocniej ścisnęły jej pośladki. Podniósł się i ruszył z nią do jej sypialni. Owinęła nogi wokół jego pasa i pchnęła na ścianę w jej pokoju.
- Nie potrafię?
- Ale z ciebie słaba kobieta. Już twoja siostra daje radę.
- Zamknij się.- wyszeptała i złączyła ich usta. Nie czuła tej rozkoszy. To była potrzeba. To jak oddychanie. Puścił jej pośladki a ta z niego zeskoczyła i pchnęła na łóżko. Po chwili usiadła na nim okrakiem, zdjęła z niego koszulę niszcząc guziki. Usiadł i pozbył się jej stroju zostawiając ją z opaską na udzie i samej bieliźnie. Złapał ją w talii przyciągając do siebie i zaczął całować jej brzuch idąc coraz wyżej, aż nie natrafił na przeszkodę pod postacią czarnego stanika. Jego ręka pozbyła się go , drugą złapał za pierś i zaczął ją całować gdy…. Chłopak dostał po głowie. Zatrzepotał rzęsami. Nagle oberwał z liścia.
- Ryu!! Kurwa zejdź ze mnie!!!- Mihomi kopnęła go i zepchnęła z siebie.- Co ci kurwa do głowy przyszło!!! I czemu zacząłeś mnie macać!!!!!!
- Mi ja to wyjaśnię…- szybko podniósł się na nogi i zaczął cofać przed dziewczyną.
- Nie kurwa!! Jesteś martwy!!- krzyknęła z chęcią mordu w oczach i uderzyła go w twarz z taką siłą, że poleciał na głowę pierwszego Hokage. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę cmentarza. Chciała sprawdzić, czy jak dotknie znowu groby senseia to ujrzy jego śmierć. Po kilkunastu minutach dotarła na cmentarz i ujrzała tam swoich „ rodziców”. Podeszła do nich. Stali przy jakiś grobach i coś do nich mówili. Dziewczyna zatrzymała się paręnaście kroków za nimi i wytężyła słuch.
- Kaoru już nie możemy. Obiecaliśmy ci i Yoshiro , że się nią zaopiekujemy, ale już dłużej nie możemy udawać jej rodziców. Musimy zająć się własną córką.- powiedział różowowłosy mężczyzna. Mihomi wzięła do ust haust powietrza czym wróciła na siebie uwagę dorosłych.
- Mihomi! Słyszałaś? Kochanie…
- Zamknij się!! Nie mów tak do mnie!! Przez te wszystkie lata mnie okłamywaliście!! Nie chce was już nigdy w życiu widzieć!!- ze łzami w oczach biegła przez wioskę, byle jak najdalej od nich. Mimo , że nie jest w tej wiosce od zawsze, wszystkie jej wspomnienia z Ame znikły, tak samo jak Nagato. Teraz zamiast tamtych mieli te , które mówiły im, że od zawsze tu mieszkają. Nagle zauważył ją potomek klanu Hyuga…….  

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 2# " Czemu masz ochraniacz..."

Witajcie. Dziś daję drugi rozdział tego otoż opowiadania. Zapraszam i komentujcie.

Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała Nagato. Szturchnęła go w klatkę piersiową. Ten wziął łapczywie powietrze do ust otwierając oczy.
- Nic ci nie jest?- spytał patrząc na nią.
- Nie…. Gdzie my jesteśmy?
- Nie wiem, ale to nie jest Ame.
- No co ty? Inteligencją to ty nie świecisz Nagato.- rzekła z sarkazmem wyswabadzając się z jego objęć.
- Hahaha. Bardzo śmieszne. Chodź rozejrzymy się.- podniósł się z ziemi.- Co ty masz na sobie?- spytał się koleżanki. Dziewczyna miała na sobie czarne spodenki do połowy ud zakryte granatową spódnicą rozciętą po bokach, białą koszulę , oraz ciemne rękawiczki. Na jej udzie widniał znak liścia.
- A co ty masz na sobie.- stwierdziła lustrując go wzrokiem. Chłopak miał na sobie standardowy ubiór shinobi z tym, że jego kamizelka była rozpięta a siateczka ukazywała dziewczynie jego idealny tors, na jego czole widniał ochraniacz Konohy.
- Czemu masz ochraniacz Konohy!?- spytali jednocześnie. Nagle obok nich pojawił się brązowowłosy mężczyzna z białymi oczami.
- Mihomi czemu z nim nie jesteście u piątej?- spytał Neji patrząc na Nagato z mordem w oczach.
- Co?- spytali jednocześnie i na siebie spojrzeli. Posiadacz rinnengana szybko wszedł w swoją nową rolę.
- Właśnie szliśmy. Chodź Mi bo jeszcze nam się oberwie od czcigodnej.- złapał ją za nadgarstek i pociągnął w stronę widocznej bramy. Spojrzeli szybko na górę z twarzami i dziewczyna w myślach się zaśmiała. Tsunade Hokage? To chyba żart! Tak myślała zielonooka. Gdy dotarli do drzwi od jej gabinetu chłopak zapukał. Gdy usłyszeli „ WEJŚĆ” chłopak pociągnął za klamkę i wpuścił kompankę. Tsunade była wściekła a w gabinecie stały jeszcze Sakura i Hinata.
- Nareszcie!! Ile można na was czekać?!- krzyknęła zła.
- Przepraszamy Gondaime-sama. Mieliśmy małe komplikacje.- odpowiedział chłopak. Mihomi patrzyła się na niego tępo. Co on do jasnej cholery gada?!-myślała patrząc na niego.
- Nie wnikam. Ale misja zakończona sukcesem?
- Tak.
- Dobrze. Mihomi nic ci nie jest? Jesteś jakaś taka cicha.- spojrzała na nią.
- Z nią wszystko dobrze. Tylko jest zmęczona.- dziewczyna jak na zawołanie ziewnęła sztucznie.
- To możecie już iść.- rzekła a cała czwórka ukłoniła się przed nią i opuściła jej gabinet. Gdy byli na zewnątrz Sakura uśmiechnęła się zalotnie do fioletookiego.
- Nagato może mnie odprowadzisz?- spytała uśmiechając się lekko.
- Akurat odprowadzę Mihomi. No wiesz może zasnąć na środku ulicy więc ktoś musi ją pilnować. Pa.- rzekł ciągnąc Mihomi w stronę jej domu z tego co wyczytał z umysły różowowłosej. Weszli do jej mieszkania co zdziwiło ją , że miała przy sobie od niego klucze. Usiedli w salonie i dziewczyna zalała go lawiną pytań.
- Dasz mi dojść do słowa?
- Nie!! Albo lepiej tak więc panie mądralo gadaj.
- Tak więc okazuje się, że my tu mieszkamy od zawsze. Ty się tu nazywasz Mihomi Haruno. Tamta Różowowłosa to twoja siostra. Ja mam na nazwisko Uzumaki czyli nic się nie zmieniło oprócz tego , że mam kuzyna Naruto i kuzynkę Yukiko. Należymy do tej samej drużyny wraz z niejakim Ryu Hatake. Nasz sensei nie żyję.
- A kto nim był?- spytała zakładając nogę na nogę.
- Jiraya.- rzekł ze smutkiem w głosie. Dziewczynie zaszkliły się oczy.
- C…co…- wyjąkała załamana. Chłopak otoczył ją ramieniem a ta zaczęła płakać. Po kilkunastu minutach się uspokoiła.- Chodźmy nad jego… grób..- podnieśli się z kanapy , wyszli z domu i ruszyli w stronę cmentarza. Dziewczyna jak i chłopak czuli się jak w Ame. Szli w stronę cmentarza. Weszli i odruchowo skręcili w prawo a potem w lewo. Gdy ujrzeli drzewo wiśni ruszyli w jego stronę. Ujrzeli pod nim grób a przy nim blondyna o niebieskich niczym bezchmurne niebo oczach. Posłał im uśmiech i starł samotną łzę z policzka.
- Siemka Mi.
- Cześć Naruto.- odpowiedziała automatycznie. Zdziwiła się , że od razu znała jego imię. Lecz się tym zbyt nie przejęła. Uklękła obok niego i dotknęła grobu.- Czemu musiałeś paść Zboczeńcu?- spytała patrząc na grób. Nagle przed jej oczami pokazała się śmierć sannina. Czuła jego ból, cierpienie , ale też i ukojenie gdy śmierć go zabrała. Z tego transu wyciągnął ją Nagato.
- Nic ci nie jest?
- Nie. Chyba pójdę się przejść.- rzekła podnosząc się z ziemi- Do zobaczenia później chłopaki.-powiedziała na odchody. Nagato patrzył się za nią do puki nie znikła mu z oczu.
- Idziesz Naruto?
- Tak. Na ramen dattebayo!- krzyknął a czerwonowłosy zaniósł się melodyjnym śmiechem. Dziewczyna szła ulicami wioski. Gdy była przy parku wpadła na nią jakaś dziewczyna.
- Mihomi!- krzyknęła uradowana i rzuciła jej się na szyję.
- Cześć Manku…- wydusiła z siebie.- Dusisz… mnie…
- Ach sorry.- puściła ją i posłała jej przepraszający uśmiech.- Jak tam na misji z ciachem?
- Co?
- No z Nagato.
- On ciachem? Nie rozśmieszaj mnie. Błagam cię….


Manku:

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 1# " Czyli jesteśmy Akatsuki...."

Hej moi mili. Nazywam się Ania i to jest mój 9 lub 8 blog. Oczywiśckie inne moje blogi nadal piszę, ale ten powstanowiłam zrobić dla pewnej wyjątkowej i uwielbianej przeze mnie postaci męskiej a mianowicie dla Nagato Uzumakiego! On jest boski i tyle wam powiem. W opowiadaniu nazywam się w Mihomi.... Tak więc zapraszam was do czytania i komentowania....

Mała dziewczynka biegła uliczkami Amegakure. Szukała schronienia przed shinobi. Nagle się o coś potknęła i upadła twarzą w błoto. Zacisnęła swoje małe piąstki, podniosła się i biegła dalej. Nagle zauważyła trójkę dzieci, które kierowały się do jaskini. Z myślą, że znajdzie tam schronienie weszła tam. Nagato, Yahiko i Konan prosili właśnie sanninów o trochę jedzenia. Jiraya jako jedyny z kompanów podarował im jedzenie i ich przygarnął. Nagle mała Mihomi spadła z kamieni na, które się wspinała aby poszukać dla siebie miejsca. Skały jednak nie wytrzymały i dziewczynka upadła przed Jirayą. Gdy sannin zauważył jej stan postanowił ją też przygarnąć…. Minęło od tego czasu dwa lata. Nagato, Mihomi, Konan i Yahiko stali się najlepszymi przyjaciółmi oraz doskonałymi shinobi. Siedzieli w małej chatce czekając na swojego mistrza. Po chwili zjawił się z wielką rybą. Brakowało tylko Mihomi, która znalazła coś co chciała pokazać senseiowi. Parę minut po nim weszła ona z wielkim uśmiechem.
- Jest i nasza spóźnialska. Chodź szybko bo zaraz Yahiko i Nagato będą się kłócić o ogon.- rzekł targając włosy chłopców. Dziewczynka po chwili do nich dołączyła i pokazała sanninowi swoje znalezisko.- Bardzo interesująca bransoletka. Gdzie ją znalazłaś?
- Jak szukałam ziół.
- Aha…. Smacznego.- każdy z nich odpowiedział mu i zaczęli jeść. Po skończonym posiłku Jiraiya wyszedł z domku a za nim Nagato. Mężczyzna spojrzał na chłopca.- Muszę was opuścić.
- Co? Czemu mistrzu?
- Nie potrzebujecie już mnie. Jesteście silni, sprytni i wiecie jak należy się zachować w danej sytuacji. Przekazałem wam wszystko co sam wiem.
- Mistrzu… proszę nie zostawiaj nas samych….
- Nagato. Nie zostawię was samych. Macie siebie. Poza tym ty mnie zastąpisz jako lider waszej bandy. Do widzenia młody.- rzekł i zniknął. Nagle przy chłopaku znaleźli się pozostali. Nagato opowiedział im całe zajście. Mihomi nie wytrzymała i się rozpłakała. Konan była blisko utraty panowania nad łzami i by dołączyła do przyjaciółki. Yahiko przytulił do siebie niebieskowłosą a Nagato brązowowłosą. Dziewczyny wtuliły się w nich i zaniosły płaczem. Po kilkunastu minutach wrócili do chatki.
- I co teraz?- spytał Yahiko.
- Nagato?- spojrzała na niego Mihomi.
- Dalej będziemy trenować. I dalej będziemy siebie spierać.
- Czyli jesteśmy Akatsuki!- krzyknął z uśmiechem Yahiko.
- Skoro ty wymyśliłeś nazwę to ty dowodzisz.- uśmiechnął się Nagato.
- Kurde! Ale się wkopałem.- jęknął a pozostali się zaśmiali…. Od założenia grupy minęło cztery lata. Nasi bohaterowie mają już osiemnaście lat. Yahiko, Konan, Nagato i Mihomi są szefami organizacji, lecz liderem jest Yahiko. Właśnie trwa wojna domowa. Hanzo chce zniszczyć rebelię zwaną Akatsuki. Cała czwórka jest w siedzibie i omawia strategię.
- Medycy będą z tyłu. Nie możemy ich stracić.
- Dobra Ya ale ja idę z wami do przodu i biorę udział w walce.- założyła ręce na piersi Mihomi patrząc w oczy kumplowi. Ten chciał już coś powiedzieć lecz przerwał mu czerwonowłosy.
- Ty też z nimi zostajesz z tyłu. Jesteś medykiem. Więc zostajesz z nimi.
- Nie! Chce zauważyć, że jestem też jedną z dowódców naszej organizacji więc jestem też na czele z wami.- właściciel rinnenganu i właścicielka zielonych kocich oczu mierzyli się spojrzeniami. Każde z nich chciało postawić na swoim. Konan wraz z Yahiko spojrzeli na siebie i jęknęli.
- Nawet jak jest wojna to ta dwójka musi się kłócić.- westchnęła złotooka.
- Zachowujecie się jak stare małżeństwo. Dlaczego nie dostałem zaproszenia na ślub?- spytał rudowłosy, przez co Mi jak i Na się zaczerwienili i odwrócili od siebie wzrok. Konan chicho zachichotała, lecz po chwili każde z nich powróciło do poprzednich min i zachowania.
- Masz rację Mihomi, ale Nagato też ma rację.
- Ale Yahiko!! Będzie wam potrzebny medyk w przodu a ich nie dam na linię frontu!
- Ale Mihomi….- próbował dojść do słowa lider, lecz ona mu przerwała.
- Nie! JA IDĘ NA LINIĘ FRONTU RAZEM Z WAMI.- akcentowała i przedłużała każde słowo aby zrozumieli. Yahiko westchnął.
- Dobra. A teraz powróćmy do strategii.- rzekł i powrócili do omawiania przerwanego wątku…. Czekali na Hanzo. Byli gotowi walczyć o wolność i o pokój. Nie ważne jakimi kosztami. Nagato, Konan i Yahiko stali i czekali na Mihomi, która była jeszcze z medykami. Po chwili do nich dotarła i zaczęła się walka o wolność…. Mihomi walczyła z Hanzo. Za nią na ziemi leżała Konan. Yahiko wraz z Nagato walczyli z ludźmi z Korzenia. Dziewczyna oberwała jadem Hanzo akurat kiedy panowie kończyli. Dziewczyna upadła bezwładnie tuż przy stopach mężczyzny. Gdy miał ją przebić Nagato znalazł się przy niej, złapał w talii i użył rinnengana. Czas dla nich się zatrzymał a oni przenieśli się do przyszłości….



A teraz zdjęcia postaci :

Konan:

Yahiko :                                                                                                                                                                
                                                                                                                   
Nagato:
                                  
 Mihomi:

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów