Pojawi się HENTAI!
~~
Wzięła głęboki wdech.- Gdzie jest Jiraya!?- jak na zawołanie
w oknie pojawił się wołany mężczyzna. O mało co Shizune na zawał nie zeszła, a
co dopiero członkowie Rady.
- Ale, przecież…..
- Nie żyłem?- uśmiechnął się w ten swój sposób.
- To prawda, lecz go ożywiłam. Jest mi potrzebny.- odpowiedziała im na pytanie piwnooka z tajemniczym błyskiem w oku.
- Wiesz, że to nie zmienia faktu Tsunade-sama!- krzyknął na nią Danzo.
- Zamknij się! Wiem, że pozwoliłam zabrać potomkinie bogów wody, ognia, ducha oraz ziemi!! Ale tak samo Suna straciła potomka boga wiatru!
- Co?!- krzyknęli obecni…. Dziewczyny leżały w samej bieliźnie. Każda z nich po woli traciła wiarę, że ktoś ich szuka. Od ich uprowadzenia minął tydzień. Do pomieszczenia wszedł Itachi, Sasori, Deidara oraz Hidan. Uchiha ukucnął przy Kitsumi.
- Powiedz mi jak możemy dorwać bestię a was wypuścimy.- ta spojrzała na niego z nad grzywki i splunęła mu w twarz.
- Lepiej idź i poliż laskę twego seksualnego, niebieskoskónrego kolegi.- ten wkurzył się i dał jej z liścia.
- Posłuchaj mnie jeszcze raz, ruda dziwko. Powiedz mi wszystko to co chce wiedzieć a chociaż, uratujesz jedną z nich….- nie dokończył bo walnęła go czołem w nos. Sasori spojrzał swym, znudzonym spojrzeniem na niego i sam podszedł do Matsuri. Złapał ją za podbródek i zmusił aby spojrzała mu w oczy. Jego palce, wbijały się w jej policzki.
- W takim razie ty nam powiedz. Widać, że już nie dajecie rady. Po co wam to?- jego spojrzenie, prześwitywało jej twarz. Starał się zrozumieć o co one tak walczą. I spojrzał w jej oczy. Po chwili doznał szoku. Matsuri miała jego oczy! Ale przecież to niemożliwe! Przez chwilę, było lekkie zawahanie na jego twarzy, które po chwili zastąpił chłód i obojętność.
- Ponieważ, my nie wydamy bliskich nam osób.- patrzyła hardo w jego oczy. Puścił jej twarz, następnie robiąc zamach i zdzielając ją po twarzy. Włosy opadły, na oczy, zasłaniając jej widok. Gdy szykował swój „ogon” i chciał przebić je wszystkie na wylot, lecz coś go zatrzymało, lub raczej ktoś. A tym „ktosiem” był nie kto inny jak Nagato. Shikamaru, uwięził ich w swoim jutsu. Już mieli ich zabić, lecz spojrzeli na nie. Potrzebowały natychmiastowej opieki medycznej. Lecz musieli się na nich wyżyć, więc Kakashi wyciągnął je a oni im dowalili< jak dresy- dop. Akari> Po kilkunastu minutach wydostali się do miejsca zbiórki. Gdy tylko do ich oczu dostały się promienie słońca, syknęły, starając zakryć oczy dłońmi. Nagato ukucnął, przy Mihomi. Wyjął z plecaka koc, którym opatulił dziewczynę. Oddychała ciężko, tak jak pozostałe. Najbardziej ucierpiała Ayuumi.
- Bierzemy je i zanosimy do Suny. Tam zajmą się nimi medycy.- zadecydował Kakashi, biorąc Kitsumi na ręce. Zgodzili się z nim bez gadania. Nagato stworzył klona, który wziął Matsuri, on natomiast uniósł ostrożnie, Mihomi. Całując ją lekko w czoło ruszył za pozostałymi do Wioski Ukrytej w Piasku…. Kazekage chodził niespokojnie po swoim gabinecie. Martwił się o swoją uczennice. Uważał, że to dlatego że jest za nią odpowiedzialny jako nauczyciel i Kazekage. Usłyszał pukanie do drzwi. Usiadł na swoim fotelu i wydał pozwolenie. W drzwiach pojawił się Baki.
- Kazekage-sama! Odnaleziono pańską uczennicę!
- Gdzie jest?- poderwał się na równe nogi.
- W szpitalu.
- Możesz już odejść.- mężczyzna ukłonił się i zniknął w chmurze dymu. Wyciągnął z biurka kartę, którą przywiesił na klamce od drzwi, zamknął biuro na klucz i udał się do szpitala. Po kilku minutach do budynku. Po dowiedzeniu gdzie znajduje się Matsuri udał się tam. Przed wejściem do Sali, gdzie się znajdowała stali goście z Konohy. Czekali więc, na pozwolenie, aby mogli do nich wejść. Czuła jak całe ciało ją boli. Nie mogła krzyczeć, chodź bardzo tego chciała. Zacisnęła dłonie, na skrawku materiału, czym wróciła na siebie uwagę medyków. Serce waliło jej niemiłosiernie szybko. Gubiło swój rytm. Oddech przyśpieszył. Nagle zaczęła się krztusić, z jej ust wytrysnęła krew, otworzyła oczy, z których leciały krwawe łzy. Krzyczała, lecz nikt jej nie słyszał. Jej wzrok mydlił się, do jej uszu doszedł czyiś krzyk. Rozpoznała go. Udało jej się ujrzeć fioletowe tęczówki nim na dobre nie opuściła tego świata…. Chłopak odepchnął lekarzy, samemu ją reanimując. Słyszał jak każą mu przestać, lecz ich nie słuchał. Nie mógł jej stracić. Nie zdążył jej powiedzieć co do niej czuje. Siłą został od niej odciągnięty. Wyrywał się, krzyczał. Lecz to nie przywróciło jej życia. Upadł na kolana bezsilny. Od bardzo dawna poleciały mu łzy.
- Mihomi…..- wyszeptał, zaciskając mocniej pięści. Uderzył w podłogę, robiąc w niej dziurę. Stracił ją. Stracił ją na zawsze…. Po kilku dniach dziewczyny odzyskały przytomność. Kitsumi, jako pierwsza otworzyła oczy. Udało jej się usiąść, rozglądając się dookoła. Ujrzała po lewej stronie siedzącego Kakashiego. Czytał swoją książkę. Szybko odwróciła wzrok. Po chwili uświadomiła sobie, że jest z nim sam na sam. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Hatake dawno wyczuł, że się obudziła. Odłożył książkę na bok i spojrzał na nią. Serce zabiło jej szybciej, co i on usłyszał dzięki maszyną. Spaliła buraka.
- Kitsumi…- złapał ją za dłonie.- Mihomi… odeszła z tego świata. Bardzo mi przykro.- patrzyła na niego tępo. Tak jak i pozostałe dziewczyny patrzyły się na swoich rozmówców. Najpierw wybuchły śmiechem, myśląc, że to żart. Lecz widząc ich miny zrozumiały, że mówią prawdę. Ich oczy zaszkliły się, oddechy przyśpieszyły, a one upadły na poduszki z płaczem. Nie chciały w to wierzyć, nie chciały tego. Waliły dłoniami o materac, kopiąc go nogami. Chciały aby zły sen znikł. Aby przybył książę, i zbudził je z tego snu. Chciały usłyszeć Mihomi śmiejącą się z nich oraz z ich zachowania. Chciały powrotu przyjaciółki…..
25 marca. Dzień pogrzebu Mihomi. Cała wioska Liścia
zebrała się na cmentarzu, aby pożegnać dziewczynę, wojowniczkę oraz
przyjaciółkę. Tsunade stanęła na podejście, wzięła oddech i zaczęła mowę.- Nie żyłem?- uśmiechnął się w ten swój sposób.
- To prawda, lecz go ożywiłam. Jest mi potrzebny.- odpowiedziała im na pytanie piwnooka z tajemniczym błyskiem w oku.
- Wiesz, że to nie zmienia faktu Tsunade-sama!- krzyknął na nią Danzo.
- Zamknij się! Wiem, że pozwoliłam zabrać potomkinie bogów wody, ognia, ducha oraz ziemi!! Ale tak samo Suna straciła potomka boga wiatru!
- Co?!- krzyknęli obecni…. Dziewczyny leżały w samej bieliźnie. Każda z nich po woli traciła wiarę, że ktoś ich szuka. Od ich uprowadzenia minął tydzień. Do pomieszczenia wszedł Itachi, Sasori, Deidara oraz Hidan. Uchiha ukucnął przy Kitsumi.
- Powiedz mi jak możemy dorwać bestię a was wypuścimy.- ta spojrzała na niego z nad grzywki i splunęła mu w twarz.
- Lepiej idź i poliż laskę twego seksualnego, niebieskoskónrego kolegi.- ten wkurzył się i dał jej z liścia.
- Posłuchaj mnie jeszcze raz, ruda dziwko. Powiedz mi wszystko to co chce wiedzieć a chociaż, uratujesz jedną z nich….- nie dokończył bo walnęła go czołem w nos. Sasori spojrzał swym, znudzonym spojrzeniem na niego i sam podszedł do Matsuri. Złapał ją za podbródek i zmusił aby spojrzała mu w oczy. Jego palce, wbijały się w jej policzki.
- W takim razie ty nam powiedz. Widać, że już nie dajecie rady. Po co wam to?- jego spojrzenie, prześwitywało jej twarz. Starał się zrozumieć o co one tak walczą. I spojrzał w jej oczy. Po chwili doznał szoku. Matsuri miała jego oczy! Ale przecież to niemożliwe! Przez chwilę, było lekkie zawahanie na jego twarzy, które po chwili zastąpił chłód i obojętność.
- Ponieważ, my nie wydamy bliskich nam osób.- patrzyła hardo w jego oczy. Puścił jej twarz, następnie robiąc zamach i zdzielając ją po twarzy. Włosy opadły, na oczy, zasłaniając jej widok. Gdy szykował swój „ogon” i chciał przebić je wszystkie na wylot, lecz coś go zatrzymało, lub raczej ktoś. A tym „ktosiem” był nie kto inny jak Nagato. Shikamaru, uwięził ich w swoim jutsu. Już mieli ich zabić, lecz spojrzeli na nie. Potrzebowały natychmiastowej opieki medycznej. Lecz musieli się na nich wyżyć, więc Kakashi wyciągnął je a oni im dowalili< jak dresy- dop. Akari> Po kilkunastu minutach wydostali się do miejsca zbiórki. Gdy tylko do ich oczu dostały się promienie słońca, syknęły, starając zakryć oczy dłońmi. Nagato ukucnął, przy Mihomi. Wyjął z plecaka koc, którym opatulił dziewczynę. Oddychała ciężko, tak jak pozostałe. Najbardziej ucierpiała Ayuumi.
- Bierzemy je i zanosimy do Suny. Tam zajmą się nimi medycy.- zadecydował Kakashi, biorąc Kitsumi na ręce. Zgodzili się z nim bez gadania. Nagato stworzył klona, który wziął Matsuri, on natomiast uniósł ostrożnie, Mihomi. Całując ją lekko w czoło ruszył za pozostałymi do Wioski Ukrytej w Piasku…. Kazekage chodził niespokojnie po swoim gabinecie. Martwił się o swoją uczennice. Uważał, że to dlatego że jest za nią odpowiedzialny jako nauczyciel i Kazekage. Usłyszał pukanie do drzwi. Usiadł na swoim fotelu i wydał pozwolenie. W drzwiach pojawił się Baki.
- Kazekage-sama! Odnaleziono pańską uczennicę!
- Gdzie jest?- poderwał się na równe nogi.
- W szpitalu.
- Możesz już odejść.- mężczyzna ukłonił się i zniknął w chmurze dymu. Wyciągnął z biurka kartę, którą przywiesił na klamce od drzwi, zamknął biuro na klucz i udał się do szpitala. Po kilku minutach do budynku. Po dowiedzeniu gdzie znajduje się Matsuri udał się tam. Przed wejściem do Sali, gdzie się znajdowała stali goście z Konohy. Czekali więc, na pozwolenie, aby mogli do nich wejść. Czuła jak całe ciało ją boli. Nie mogła krzyczeć, chodź bardzo tego chciała. Zacisnęła dłonie, na skrawku materiału, czym wróciła na siebie uwagę medyków. Serce waliło jej niemiłosiernie szybko. Gubiło swój rytm. Oddech przyśpieszył. Nagle zaczęła się krztusić, z jej ust wytrysnęła krew, otworzyła oczy, z których leciały krwawe łzy. Krzyczała, lecz nikt jej nie słyszał. Jej wzrok mydlił się, do jej uszu doszedł czyiś krzyk. Rozpoznała go. Udało jej się ujrzeć fioletowe tęczówki nim na dobre nie opuściła tego świata…. Chłopak odepchnął lekarzy, samemu ją reanimując. Słyszał jak każą mu przestać, lecz ich nie słuchał. Nie mógł jej stracić. Nie zdążył jej powiedzieć co do niej czuje. Siłą został od niej odciągnięty. Wyrywał się, krzyczał. Lecz to nie przywróciło jej życia. Upadł na kolana bezsilny. Od bardzo dawna poleciały mu łzy.
- Mihomi…..- wyszeptał, zaciskając mocniej pięści. Uderzył w podłogę, robiąc w niej dziurę. Stracił ją. Stracił ją na zawsze…. Po kilku dniach dziewczyny odzyskały przytomność. Kitsumi, jako pierwsza otworzyła oczy. Udało jej się usiąść, rozglądając się dookoła. Ujrzała po lewej stronie siedzącego Kakashiego. Czytał swoją książkę. Szybko odwróciła wzrok. Po chwili uświadomiła sobie, że jest z nim sam na sam. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Hatake dawno wyczuł, że się obudziła. Odłożył książkę na bok i spojrzał na nią. Serce zabiło jej szybciej, co i on usłyszał dzięki maszyną. Spaliła buraka.
- Kitsumi…- złapał ją za dłonie.- Mihomi… odeszła z tego świata. Bardzo mi przykro.- patrzyła na niego tępo. Tak jak i pozostałe dziewczyny patrzyły się na swoich rozmówców. Najpierw wybuchły śmiechem, myśląc, że to żart. Lecz widząc ich miny zrozumiały, że mówią prawdę. Ich oczy zaszkliły się, oddechy przyśpieszyły, a one upadły na poduszki z płaczem. Nie chciały w to wierzyć, nie chciały tego. Waliły dłoniami o materac, kopiąc go nogami. Chciały aby zły sen znikł. Aby przybył książę, i zbudził je z tego snu. Chciały usłyszeć Mihomi śmiejącą się z nich oraz z ich zachowania. Chciały powrotu przyjaciółki…..
- Mihomi Matsuya była niezastąpionym shinobi. Oddaną przyjaciółką. Wierzymy, że odnalazła swój spokój, oddając swoje życie za przyjaciół oraz ludzi ważnych dla niej. Zostanie w naszych sercach na zawsze, będąc przykładem osoby oddanej sprawie, w którą wierzy….- i dalej mówiła, lecz Nagato jej nie słuchał. Stał w cieniu, z dala od innych. Patrzył z pustym spojrzeniem w przestrzeń. Życie nie miało dla niego sensu. Każdy ruszył osobiście się z nią pożegnać. Ruszył ostatni. Uklęknął przy niej, kładąc czarną różę, którą uwielbiała.
- Kocham cię….Mihomi…- wyszeptał, śląc pocałunek do jej duszy. Podniósł się z klęczków, założył kaptur i ruszył do rezydencji klanu Uzumakich. Kitsumi ze spuszczoną głową, wędrowała uliczkami wioski. Przechodząc obok domu Matsuyi rozpłakała się. Podeszła do schodów, usiadła na nich. Schowała twarz we dłonie, zanosząc się płaczem. Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Podniosła zapłakaną i zasmarkaną twarz do góry, patrząc w oczy Kakashiego.
- Kitsumi masz.- podał jej chusteczkę. Wzięła ją, wydmuchała nos, dalej jednak płacząc. Pomógł jej wstać i zaprowadził do jej domu. Nie chciała być sama, ale nie poprosi go aby z nią został! Zmusiła się na uśmiech.
- Dziękuje, Kakashi-sama za odprowadzenie…- stara się aby głos jej nie zadrżał, lecz nie udało się. Hatake przybliżył się do niej. Zamknął za sobą drzwi na klucz. Podszedł do niej i złożył pocałunek na jej ustach. Bez namysłu odwzajemniła pocałunek. Nie poczuła smaku jego warg, lecz to jej nie przeszkadzało. Złapała go za kamizelkę, przyciągając bliżej siebie, pogłębiając pieszczotę, jednocześnie ciągnąc go w stronę jej łóżka. Potknęła się o jakąś rzecz ciągnąc go za sobą na materac. Znajdowała się pod nim. Pozbyła się kamizelki, dalej całując jego usta. Nie śpieszyła się. Hatake nie panował nad sobą. Chciał zaspokoić swoje pragnienie. I wypadło na nią. Jego dłonie znalazły się na jej talii, jeżdżąc po niej. Chciała poczuć jego mokre pocałunki na swoim ciele, lecz ubrania jak i jego maska jej przeszkadzały. Zdjęła jego kamizelkę, którą odrzuciła na podłogę. Owinęła go nogami, w biodrach i jednym ruchem zamieniła się rolami. Teraz to on leżał pod nią a ona siedziała na nim okrakiem. Zaczęła zdejmować jego koszulę, której szybko się pozbyła, ukazując idealny tors mężczyzny. Złożyła pocałunek na jego ustach i zaczęła schodzić niżej. Chciała przejść o krok dalej, lecz nagle upadła na niego z zaczerwionymi policzkami.
- Przepraszam…- wyszeptała. Bała spojrzeć mu w twarz. Podniósł się na łokciu, drugą ręką złapał za końcówkę jej, zielonej wstążki.
- Nie przepraszaj mnie Kitsumi…. Tylko pokochaj…- wymruczał jej do ucha. Po chwili, bawił się jej wstążkom. Podniosła na niego wzrok, uśmiechając się uwodzicielsko, zatopiła się w jego ustach. Zaczął pozbywać się jej sukienki. Gdy została w samej bieliźnie jeździł dłońmi po jej ciele, przyprowadzając ją o dreszcze. Położyła dłonie na jego masce. Chciała ją zdjąć, lecz się nie odważyła. Widząc to Kakashi, sam zdjął swoją maskę, ukazując jej swoją twarz. Dotknęła delikatnie, jego ust, jeździła opuszkami palców po jego wargach. Przestała to i zatopiła się w jego ustach. Ich języki rozpoczęły swój erotyczny taniec. Pozbyli się w pośpiechu swoich ubrań, Kits zwinnym ruchem nałożyła na jego członka, prezerwatywę. Pozwalając mu w nią wejść…. Nie każdy miał tak udany dzień. Nagato, leżał na łące patrząc w gwiazdy. Nie mógł zasnąć. W kółko słyszał głos Mihomi w głowie. Zmrużył oczy. Pragnął przytulić do siebie Mihomi. Chciał wyznać jej swoje uczucia. Lecz nie mógł. Już nie mógł. Podniósł się do siadu. Coś go zaniepokoiło. Nagle z nieba, dosłownie z nieba spadła na niego dziewczyna! Pierwsze co myślał, że to Mihomi, lecz spotkał go zawód i rozczarowanie. Dziewczyna poprawiła swoje włosy i spojrzała na niego.
- Kim ty jesteś? I gdzie ja jestem….- spojrzała na chłopaka, speszona. Następnie powędrowała wzrokiem na księżyc. Podniosła się na równe nogi i zaczęła wykonywać pieczęcie. Lecz nic się nie udało. Zaczęła nerwowo obgryzać paznokcie.
- Spokojnie. W czymś ci pomóc?- spytał Nagato.
- Tak! Pomożesz mi powrócić na księżyc?- ten spojrzał na nią tempo.- A tak w ogóle to jestem Akari Urokiri, strażniczka Juubiego.
- Nagato Uzumaki.
~~~~
Witam was o takiej pięknej porze dnia! Koniec weekendu a ja notkę daje....
Mam nadzieje, że wam się spodoba. Zapraszam do komentowania i zapraszam też do siebie na Facebooka
Nikt mnie nie ogarnie... Czemu się chichrałam przy śmierci Mihomi? Chyba nie tylko Aki coś ćpała O.o
OdpowiedzUsuńA więc... NO KURWA, ZABIŁAŚ MIHOMI! A wgl, rządam ShikaTema. Bo pozwę do sądu za znęcanie się nade mną, bo nie ma ShikaTema ;<
A teraz bd seks w wykonaniu NagAnia XD I BYŁ HENTAI! ZAWSZE MUSI BYĆ HENTAI! >.<
Rozwiń wątek z tymi oczami Mats i Sasora XD
Amen!
Nie ogarniam tych wszystkich imion O.o
UsuńNo nikt ciebie nie ogarnie...
UsuńBo na początku, życzyłaś jej śmierci??
Nom zabiłam ją.... Rządasz powiadasz? Zastanowie się....
Chcesz mnie pozwać?
Seks? Był w wykonaniu Kakashiego....
No ten wątek będzie rozwinięty!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEj Miki, my chyba razem coś brałyśmy ;D
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię śmierć....
Ta śmierć skojarzyła mi się nieco ze "śmiercią" pewnej znajomej mi blogerki, która wdg mnie na serio nie zginęła po paru dniach w szpitalu uprzednio zgwałcona przez swojego byłego... to długa historia...
a słowo historia skojarzyło mi się z dzisiejszym odcinkiem Magiego.... (linki do obrazków:) https://imagizer.imageshack.us/v2/479x281q90/11/3cm3.png https://imagizer.imageshack.us/v2/479x280q50/40/tks3.png
Ale odbiegłam tym od tematu...
hentai boski, ale...mój Kakashi ;( (Jak tylko do mnie przyjdzie, to mu przyjebię...)
Podpisuję się pod (myszką) Miki (tak...to przez te ciasteczka.... @.@)
Chakry!!
Aki
No chyba....
UsuńWiem o tym Aki :)
Serio? Nie wnikam kochana...
Zapewne opowiesz mi ją na GG jak wejdę dziś...
Muszę obejrzeć :D
No odbiegłaś....
Ach dziękuje... Ale nie twój Kakashi tylko Hanare :) Bo ogółem postać Kitsumi jest nią :)
A nie szkoda ci go?
Ok
Pozdrawiam
Może ci opowiem...
UsuńOn wcale nie jest Hanare!! ;P
Nie szkoda...
No to się z Tobą podzielę! Nie będę egoistką ;)
UsuńPozdrawiam
Rani/Hanare Hatake
Dobroduszna Rani :*
UsuńNo a co nie mogłabym inaczej ;)
UsuńCzakry!
Rani/Hanare
Mogłabyś :P
UsuńMasz rację. Mogłabym, ale nie chciałam robić tego Aki :D
UsuńJakie to było... smutne :( No cóż, tak myślałam, że uśmiercisz Mihomi. Płakać mi się chciało jak był ten pogrzeb... Co do hentaia... o matko, podobał mi się i to bardzo! Mój Kakaś i jego słowa: "Nie przepraszaj mnie, Kitsumi... Tylko pokochaj..." To było takie kawaii że nie mogę :3 Czekam na ciąg dalszy ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się. Miało tak wyjść :D
UsuńI dobrze myślałaś, ale to nie koniec tej historii....
To mnie cieszy :D
Super, że ci się podobał, bo niebawem będzie kolejny :D
Szukałam jakiegoś romantycznego słowa... i to mi przyszło do głowy
Pozdrawiam :*
"Tak! Pomożesz mi powrócić na księżyc?" - myślałam, że umrę ze śmiechu... :D
OdpowiedzUsuńNo... nie ładnie... zabijasz Mihomi, żeby nie była przeszkodą dla ciebie Akari... nie ładnie :P
Hentai był... krótki, ale świetny ^^ Podobał mi się bardzo :*
Pozdro :)
Byłam naćpana coca-colą więc wiesz....
UsuńA właśnie, że ładnie! A ty jakbyś postąpiła na moim miejscu??
:D
Jak ja? Eeee... zabiłabym tego kogoś, a Itachiego schowała xd
UsuńA tak poza tym myślałam, że to ty jesteś tą Mihomi, więc się wystraszyłam :P
Widzisz...
UsuńNa początku nią miałambyć, lecz po długim namyśle zdecydowałam, że ja wkroczę do akcji :-)
Ty zabójco, uśmierciłaś Mihomi -.-
OdpowiedzUsuńAle mnie to nie interesuje najbardziej interesowało mnie hentai :D
Kakashi jaki romantyk :)
"Nie przepraszaj tylko mnie pokochaj"
Chciałabym żeby mój chłopak tak do mnie powiedział -.-
Wiem jestem okropna :D
UsuńHentaiem tego nazwać by nie nazwała, bo nie miałam pomysłu!
Ale te słowa to mi się najbardziej podobają....
A kto by nie chciał
boze cudowny blog a nocia swietna tak jak kazda twoja nocia czekam na nexta siostra
OdpowiedzUsuńNie no cieszę się Ana...
UsuńEeeee, ja mam chyba jakieś zboczenia xd zamiast przeczytac od poczatku rozdzial to zaczelam czytac ten fragment na czerwono xd Aż mi się gorąco zrobilo xd Nie spodziewalabym sie tego po Kakashim :D W ogołe ciekawi mnie jakie to uczucie calowac kogos przez maske xD A Nagato spadla kobieta z nieba, ale jaja:D normalnie przez chwile pomyslalam "Sailor Moon?!" "Księżycowa pyza?!" :D no no jestem ciekawa co dalej :) czekam na kolejne rozdzialy!:D www.opowiadanie-encantada.blogspot.com i zachecam rowniez do czytania mojego opowiadania i zostawiania komentarzy ze swoja opinia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam En. :)
Nie ty jedna :D Oj ty świntuszku, nie ładnie. Potrafi się pisać jak widać takie rzeczy :D Nie no ma skromność mnie powala Mnie to też zastanawia.
UsuńTa wiem ;D Serio? :O Jak będę mieć czas to nadrobię :*
Całuski