niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 10# " To za wiele!"

- Pragnąć to wiele by móc…. Byli bardzo piękni. Szkoda, że ich nie przypominam…
- Cóż, włosy masz po babci.- zaśmiała się.- A oczy po ojcu, tylko bardziej ciemniejsze.
- Szkoda, że nie mam nic po mamie…
- Wiesz, to nieprawda. Masz wiele cech po matce. Kontury twarzy, figurę i tak dalej….
- Babciu, naucz mnie władania marionetkami.-  teraz jedynym marzeniem jakie mam jest to iż chce poznać prawdziwą historię miłości rodziców oraz poznać ojca….

[ Nagato ]
- No więc co chciałeś?
- Mihomi, czy… jesteś ze mną ze względu na Nejiego? – nie spoglądałem na nią. Tylko patrzyłem w gwiazdy. Niedawno usłyszałem jak mówiła przez sen jego imię. Wypowiadała je inaczej. Z miłością i pożądaniem. Tego nigdy od niej nie usłyszałem.
- Ech…. Nie będę owijać w bawełnę. Masz rację Nagato. Nie chciałam cię wykorzystywać ze względu na to co nas łączyło, jednak tylko ty stoisz mi na drodze do bycia z Nejim….
- W takim razie, nie będę stał na twojej drodze. Ponieważ zrywam z tobą Mihomi.- zatrzymałem się, odwróciłem i ruszyłem do domu. Nie chciałem myśleć o tym co przed chwilą się wydarzyło. Przyśpieszyłem kroku, chciałem mieć ten spacer za sobą. Nie wiem kiedy byłem w domu, jednak uświadomił mnie o tym szmer w kuchni. Udałem się tam i ujrzałem Akari w jeden z moich koszul. Nawet jej pasowały. Mokre włosy przylepiły się do jej twarzy. nie zauważyła mnie. Piła mrożoną kawę, która jej strasznie smakuje.
- Mógłbyś się na mnie nie gapić? Nie lubię tego.- przyjrzała mi się uważnie. Przechyliła głowę i podała mi sake.- A gdzie twoja Mihomi?
- Nie ma mojej Mihomi. Jest tylko Mihomi.- wszedłem w głąb kuchni i sięgnąłem dwa kieliszki.
- Rozumiem. Ale upijanie się na nic się nie zda. Lepiej pocierpieć w pełnej świadomości, ponieważ potem możesz zrobić krok na przód.
- A ty skąd możesz to wiedzieć co?- nalałem do kieliszków alkohol i podałem jej jeden.
- Nie znasz mnie, więc nie możesz wiedzieć skąd to wiem.
- Dlatego czemu nie pozwolisz mi cię lepiej poznać?

[ Kitsumi ]

To nie może być prawdą! To kurwa nie może być prawdą! Patrzyłam z wielkimi oczami na test ciążowy, trzymany w dłoniach. To nie może być prawda! Czy to możliwe? Kolejna próba. Jednak strach nie pozwalał mi uwierzyć iż to prawda. może powinnam iść do ginekologa? Albo do Sakury lub Shizune? Potrząsnęłam głową. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kitsumi, wszystko w porządku?
- T..tak Kakashi. Po prostu zaskoczyłeś mnie tym pytaniem.- uśmiechnęłam się do niego chowając test ciążowy do kieszeni.
- Na pewno? Ostatnio jesteś jakaś nerwowa.
- Cóż…. Martwię się o Mihomi i jej stosunek do tej całej Urokiri Akari.
- Urokiri?- przyłożył palce do brody.- Chodzi ci o tę dziewczynę, która leczy Tsunade-sama?- przytaknęłam.- Jest bardzo miła. dzięki niej mam więcej czasu dla ciebie.- przysunął się bliżej mnie. Spojrzałam mu w oczy, wyciągnęłam rękę do góry i zsunęłam jego maskę z twarzy. teraz bardzo doceniałam tę maskę. Dzięki niej tylko ja wiem jak wygląda Kakashi. Nawet gdyby pod tą maską byłaby brzydka twarz, wygląd nie ma znaczenia. Ważniejsze jest wnętrze a on ma najpiękniejsze. I tylko ja je znam.
- Kakashi…. Co byś zrobił gdybyś został ojcem? Pytam z czystej ciekawości.- powiedziałam spokojnie i uśmiechając się naturalnie.
- Cóż… Bycie ojcem jest dużą odpowiedzialnością, ale zależy też z kim bym wychowywał dziecko. A co cię tak nagle to zainteresowało?
- A tak jakoś.- poprawiłam swoje włosy.
- Idę przyjrzeć się treningowi Naruto, idziesz ze mną?
- Mam coś do załatwienia, ale jak to zrobię to do ciebie dołącze.
- Dobrze.- schylił się i pocałował mnie namiętnie w usta. Muszę sprawdzić czy to prawda. Muszę znaleźć Sakurę! Razem opuściliśmy nasze mieszkanie. Cała wioska wiedziała o naszym związku, jednak nie dbałam o to. Ważne, że jestem z nim. Kierowałam się do szpitala. Myślałam jak to wszystko wyjaśnić Kakashiemu, jeśli okaże się to prawdą. I jak on na to zaeraguje? Czy będzie zły? A jak ja na to zaeraguje? Weszłam do szpitala i od razu udałam się do gabinetu Haruno. Na szczęście była tam sama.
- Kitsumi, coś się stało?
- Mmmm... Tak....- podrapałam się po głowie. No kurde to było niezręczne dla mnie mówić coś takiego uczennicy ukochanego i to do tego młodszej ode mnie!
- Usiądź i powiedz co ci dolega.- wykonałam jej polecenie. No i zaczęłam jej wszystko opowiadać. Moje postrzeżenia jak i pokazałam jej test ciążowy.- Hmm...- przyłożyła palce do brosy.- Połóż się i podnieść koszulę. Sprawdzę to za pomocą czakry lub za pomocą maszyny, jednak przy maszynie można się pomylić...
- Za pomocą czakry. Chce być pewna w stu procentach.- rozpiełam koszulę i położyłam się na kozetce< bez zboczonych myśli- dop. autorki :P>, zamknęłam oczy a po chwili czułam dłonie Sakury na swoim brzuchu. Cisza trwała ileść tam minut, a kiedy poczułam brak jej dłoni otworzyłam oczy.
- Cóż test nie kłamał. Jesteś z szóstym tygodniu ciąży.
- Ccco?!- gwałtownie podniosłam się do siadu. Nie może być! Jak to teraz będzie wyglądać?!- Prosze nie mów nic Kakashiemu! Proszę!- powiedziałam ze łzami. Po prostu bałam się jego reakcji....


**** 
Cóż dzisiejsza notka to chyba moja najgorsza! Ponieważ pisałam ją bez wielkiego zapału, oprócz fragmentu Kitsumi, który jest specjalnie dla Rani... Mam nadzieje, że cię nie zawiodłam kochana :P No i liczę na wasze komentarze z opinią




Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów