wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 11" Czemu nie mogłem zakochać się w kimś innym?"

[ Akari ]

Leżałam na dachu i patrzyłam w gwiazdy. Powoli wypuściłam powietrze z płuc, zamykając oczy. Myślami byłam gdzie indziej. Słyszałam głos Tobiramy, wypowiadający moje imię. Czułam jego dłoń na swym czole. Nie chciałam odchodzić, chodź wiedziałam iż to już nigdy nie nastąpi. Już nie ujrzę jego uśmiechu, nie poczuje jego ramion, nie posmakuje jego warg…. Otworzyłam oczy czując czyjąś obecność. Obejrzałam się do tyłu i ujrzałam czerwonowłosego mężczyznę.
- Coś cię trapi?
- A ciebie?- odpowiedział mi pytaniem. Z westchnieniem opadliśmy na plecy i patrzyliśmy przed siebie.
- Może pozwolisz sobie pomóc.- powiedzieliśmy jednocześnie. Zaśmiałam się i on też.
- Ty pierwszy.
- Ty pierwsza.- i znowu to samo. Z delikatnym uśmiechem podparłam się na rękach i na niego spojrzałam.
- No mów.
- Ale kobiety mają pierwszeństwo no i starszym się ustępuje.
- To prawda, jednak to ja pierwsza się spytałam. Więc mów. Potem ja powiem.
- No dobra… . Mihomi.
- Co Matsuya?
- To ona nie pozwala mi zasnąć. Wiesz co jest gorsze od nieudanej miłości?- zaprzeczyłam.- Kłamstwo zamiast miłości. Myślałem iż naprawdę jej na mnie zależy, mógłbym zrobić dla niej wszystko, jednak ona mnie wykorzystała do tego by być ze swoim ukochanym Nejiem. A ja naprawdę wierzyłem iż mnie kocha…- zacisnął dłonie w pięści. Przypomniała mi się podobna sytuacja. Kiedy to ja żaliłam się Mito. Przysunęłam się do niego i przytuliłam go do siebie. Wiedziałam iż jest zaskoczony, jednak ten stan nie trwał długo. Po chwili oparł głowę na mym obojczyku, a ramionami otoczył moją talię.
-  Nie wiem jak to jest zostać okłamanym miłością, jednak nie wiem dlaczego, ale nie lubię widzieć ciebie bez uśmiechu. Ponieważ i ja czuje się smutna. Więc przestań się smucić, dobrze?
- Czemu…
- Co czemu? Nagato powinieneś wysławiać się wyraźniej.- stwierdziłam patrząc na jego włosy. Odsunął się ode mnie, dalej trzymając za talię spojrzał mi w oczy.
- Czemu nie mogłem się zakochać w kimś innym?- jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Instynktownie przymrużyłam powieki, jednak jedyne co poczułam to podmuch wiatru. Otworzyłam oczy a po chłopaku ani śladu. Przeczesałam palcami swoje włosy i spojrzałam na księżyc.
- O co mu chodziło Juubi…- wypowiedziałam to w przestrzeń wiedząc iż wiatr zaniesie te słowa do bestii. Nie dostałam odpowiedzi. Nigdy nie dostawałam. Delikatnie się uśmiechnęłam i ruszyłam ku swojemu pokoju. Kiedy zamknęłam za sobą okno balkonowe upadłam plecami na gruby materac. Może z rana mi powie o co mu chodziło…. Promienie słońca w padywały na moje przymknięte powieki. Podniosłam się z uśmiechem i udałam do łazienki, przeciągając ospałe mięśnie…. Zeszłam na dół gdzie jeszcze nikogo nie było. Związałam włosy w koka i podeszłam do lodówki. Trzeba coś przygotować do jedzenia. Podrapałam się po głowie, dobra to w gotowaniu nie byłam zbyt dobra, powiedzmy sobie prawdę nigdy nie potrzebowałam jedzenia. Ale odkąd tu jestem muszę jeść. Wzięłam pierwsze lepsze rzeczy z brzegu i zaczęłam robić coś co zwą tu kanapkami czy jakoś tak…. Kiedy skończyłam szybko zabrałam się za sprzątanie i zaparzenie herbaty. Gdy już było po wszystkich wyszłam na dwór z kubkiem zielonej herbaty i siadając pod drzewem wiśni rozpoczęłam  medytację. Czułam jak czakra przepływała z mojego ciała do kubka, jak unosi się wraz z parą i jak osadza się na moich włosach. Wzięłam głęboki wdech a następnie powoli wypuściłam powietrze przez nos. I tak parę set razy, puki nie poczułam duchowego spokoju. Wiedziałam iż mi się przyglądają, jednak nie chciałam zepsuć medytacji i ich ignorowałam. Do czasu. Poczułam jak ktoś przybliża do mnie dłoń, automatycznie chwyciłam za nią, moje oczy przybrały szkarłatny odcień oraz wrogi wyraz twarzy. po chwili ujrzałam przestraszonego blondyna, szybko go puściłam, zamykając oczy.
- Nie przerywaj mi, jeśli ci życie miłe.
- Ttwoje oczy dattebayo.
- Masz nauczkę na przyszłość bracie.- usłyszałam głos Yukiko z bardzo bliska. Westchnęłam biorąc łyk herbaty i przerywając medytację. Kiedy wypiłam do ostatniej kropli wywar otworzyłam oczy , podnosząc się z miejsca otrzepałam się.
- Chciałeś coś ode mnie?
- Tak! Kiedy mnie sprawdzisz dattebayo?
- Mogę teraz jeśli chcesz, jednak ostrzegam masz mnie nie zawieść.
- Ja i zawód? Chyba tylko w najgorszych koszmarach dattebayo!
- Aż tak w siebie wierzysz? Jednak ostrzegam iż twoja psychika może ucierpieć podczas twojego sprawdzenia.
- Nie przejmuj się senpai. I tak ma zrytą psychikę przez ten ramen, więc nic mu nie zaszkodzi.- powiedziała z uśmiechem Yukiko. Zaśmiałam się. Skąd nagle we mnie tyle sympatii do innych? Może to przez to co wydarzyło się w nocy…. Poklepałam się po policzkach, czując jak się rumienie. Oczywiście nie uszło to uwadze czerwonowłosej, bo przechyliła głowę na bok. Chciała się odezwać jednak wyprzedził ją blondyn.
- Źle się czujesz? O nie! Tylko nie to! Musisz żyć! Nie umieraj!
- Baka!- dziewczyna uderzyła brata w głowę.- Jak nie wiesz o co chodzi to się nie odzywaj żabia mordo! A teraz porwę cię na sekundę.- chwyciła mnie zza nadgarstek i pociągnęła w stronę domu. Udałyśmy się do jej pokoju, gdzie zamknęła drzwi na klucz. Posadziła mnie na swoim łóżku i przyglądała mi się z góry. Nie lubię jak ludzie patrzą na mnie z góry. Od razu uświadamiają mi iż jestem od nich niższa! Pieprzony wzrost! Już chciałam wstać, jednak się powstrzymałam. Chciała coś ode mnie. Przyglądałam się jej uważnie. Poprawiła nieznacznie swoje włosy za ucho. Często tak robi. Może to wina stresu lub zdenerwowania. Ale w takim razie co ją teraz niby stresuje? Chyba nie tym co chce mi powiedzieć? A może? Chwyciłam ją za nadgarstek i posadziłam obok siebie. Teraz jesteśmy na tym samym poziome. Delikatnie się uśmiechnęłam, co nie było u mnie codzienne. Odwzajemniła uśmiech, by po chwili spoważnieć.
- Akari- senpai, powiedz co się wczoraj wydarzyło pomiędzy tobą a Nagato.- zdziwiła mnie.
- Nic. Tylko rozmawialiśmy, a co?- spojrzałam na nią. Przygryzła dolną wargę.
- Proszę nie zrań go. Może i jest starszy, ale jeśli chodzi o uczucia to ciapa, tak jak mój brat.
- Ale ja..- zaczęłam jednak przerwała mi zatykając palcem usta.
- Nie martw się. Trzymam za was kciuki.- puściła mi oczko, kładąc się na plecach. Podniosłam się sztywno z łóżka i także sztywnym krokiem udałam się przed siebie. Kiedy opuściłam jej pokój oparłam się o ścianę. Nie rozumiem jej. Najlepiej jeśli to wszystko się skończy a ja powrócę do Juubiego. Tak to dobre rozwiązanie….

[ Nagato ] 

Siedziałem na trawie, ręce miałem pod głową a nad sobą korony drzew chowające mnie przed słońcem. Nikt oprócz mnie nie zna tego miejsca. To mój azyl, mogę tu na spokojnie pomedytować oraz pomyśleć nad sensem życia i tak dalej... Westchnąłem spoglądając na błękit nieba. Nic nie zapowiadało się na deszcz, chodź powinien od kilku dni padać. Przymknąłem powieki, rozmyślając nad moim zachowaniem, podczas nocy. Jak mogłem się tak daleko posunąć do cholery?! Co się ze mną dzieje?! Przecież powiedziałem sobie iż już koniec z kobietami! Ech.... Chyba muszę sobie zrobić wolne od tej wioski i od wszystkich. Lecz najpierw muszę dotrzymać danej obietnicy. Tylko jak jej tu dotrzymać? Nie wiem nawet jak ona tu się dostała! To takie frustrujące, że po tak długim czasie nie znalazłem odpowiedzi. Przymknąłem powieki, czułem przyjemny wietrzyk na swojej twarzy. Przynosił ukojenie oraz zabierał zgubione i poplątane myśli. Nie wiem ile tak byłem. Czułem się jak w transie, do puki czyjaś dłoń mnie z niego nie wyciągnęła. Otworzyłem oczy i ujrzałem parę szarych oczu. Przeniosłem swój wzrok niżej, na jej soczyście czerwone wargi. Tak mnie kusiły, miałem ochotę złapać ją i nigdy nie wypuszczać a swoje wargi zatopić w jej skurzę oraz ustach. Podniosłem się na łokciu, ona nawet się nie odsunęła. Może to znak? Może ona też czuje to samo co ja? Jeśli tak, to byłoby niesamowicie, móc dzielić z nią to samo uczucie. Zakochałem się, po raz kolejny doświadczam tego uczucia. Myślimy iż każda miłość jest taka sama. Od razu mówię iż to kłamstwo. Kiedy byłem zakochany, albo raczej zauroczony Mihomi czułem łaskotanie w brzuchu. Dobra to zabrzmiało nawet w myślach jak tekst kobiety. Ale kiedy jestem z nią czuje ból w klatce piersiowej. Ciekawe czy ona czuje to samo. Może razem zrobimy sobie przerwę? Nagle chęć życia chwilą wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Powaliłem strażniczkę na ziemie, samemu znajdując się nad nią. Już leciała w moją stronę jej pięść, jednak szybko za nią chwyciłem i przygwoździłem jej obie ręce nad jej głową. Przysunąłem niebezpiecznie blisko jej twarzy swoją, tak aby nie dzieliły nas duże odległości. Nastała cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami. Wiatr delikatnie zawiał, okalając jej twarz kilkoma kosmykami. 
- Nagato...- wyszeptała moje imię, spojrzałem na jej usta. rozchylały się przy każdym wypowiedzianym słowie. Coś do mnie mówiła, jednak byłem zapatrzony na jej wargi....
- UZUMAK!- krzyknęła a ja wyrwałem się z transu.- Znalazłeś już sposób na wysłanie mnie do domu?- spytała ze spokojem na twarzy. Kurwa! Muszę coś wymyślić....
- Ttak.- wyjąkałem kłamiąc. Widziałem nadzieje w  jej oczach oraz wielki uśmiech na twarzy. Wyrwała swoje dłonie, rzucając się na mnie i tuląc do siebie.
- Tak się ciesze! Wreszcie wrócę do domu....
- Ee...
- Co?- odsunęła się ode mnie.- Chyba, że twoja odpowiedź była kłamstwem a dostaniesz po twarzy.
- Nnie! Niic z tych rzeczy! Cchodzi o to, że....- jąkałem się, szukając na szybko jakiegoś pomysłu.- mmój pomysł może ci się nie spodobać.
- Powiedz to się przekonamy.- kurwa, ale się wkopałem! Myśl, myśl, myśl! Podrapałem się po głowie patrząc w bok. Niech ktoś mi pomoże! Poczułem jej dłonie na swojej twarzy, nakierowała mnie tak abym na nią patrzył. I nagle znów zapragnąłem z nią uciec...
- Musimy dość do pewnego miejsca. Jest pewne magiczne miejsce. Może dzięki niemu uda ci się wrócić.- skończyłem przyglądając się jej i modląc by ktoś się nade mną zlitował i pomógł w mojej nędznej egzystencji. Akari przechyliła delikatnie głowę w lewo, z złośliwym uśmiechem. Zauważyłem iż coraz częściej się uśmiecha, no ogółem okazuje emocje!
- Chce ci się tyle ze mną wytrzymywać?- przysunęła się niebezpiecznie blisko mnie. Zamknąłem oczy a ona pocałowała mnie w policzek.- W takim razie na co czekamy?
- Na to, aż maluchy pójdą spać.- mruknąłem otwierając oczy. Nie powiem liczyłem na coś więcej niż pocałunek w policzek, ale poczekam.....

[ Yukiko ]

Siedziałam zamyślona na hamaku. Niebawem słońce będzie zachodzić, ustępując miejsca księżycowi i gwiazdą a tej dwójki dalej nie ma! Kurde czemu zachowuje się jak jakaś matka?! Ech, ale te dwa debile to na serio potrzebują aby ich pilnować za rączkę. I to niby oni są tu facetami? Chyba raczej dziećmi. Zamachnęłam się hamakiem mocno do tyłu, wyskakując z niego i lądując boso na trawie. Spokojnym krokiem udałam się do domu a kiedy przesunęłam oknem balkonowym ujrzałam całujących się Naruto z Hinatą. Wśliznęłam się do środka, nawet mnie nie zauważyli. Uśmiechnęłam się, przemykając obok nich, zabierając buty wraz z torebką i kluczami, i cichaczem opuściłam dom. Na zewnątrz założyłam szybko sandały i udałam się na miasto. Widziałam przechadzające się pary zakochanych, aż chciało się rzygać od nadmiaru tej miłości i cukierkowatości. Nagle ujrzałam idących i o czymś rozmawiających Nagato z Akari. Uśmiechnęłam się, biegnąc w ich stronę.
- Nagato! Akari-senpai!- krzyknęłam machając do nich. Zauważyli mnie dopiero, kiedy byłam jakiś metr przed nimi.- Randka?- spytałam. Kuzynek od razu się zaczerwienił a senpai tylko uśmiechnęła.
- Nie. Chodź to nie do końca prawda.
- Chyba tto nasze spotkanie można nazwać randką.- powiedział drapiąc się po głowię. Chyba powinnam im nie przeszkadzać.- A właśnie. W domu dzieje się COŚ, więc chyba nie należy tam iść.- puściłam do nich oczko i udałam się dalej. Miałam nadzieje na spotkanie Sasuke podczas tego spaceru, wtedy dzień będzie udany! Ale ciekawe czemu ta dwójka tak mi odpowiedziała.... OMG! Oni są PARĄ! Gwałtownie się zatrzymałam i odwróciłam w przeciwnym kierunku. Muszę ich złapać i o wszystko wypytać! Ale gdzie oni mi zniknęli?! No ja pierdziele! Rozglądałam się na wszystkie strony i nic! Nagle ujrzałam burzę czerwonych włosów, bez zastanowienia pobiegłam w tamtą stronę i ujrzałam Kitsumi i to bez pana Kakashiego.
- Kitsumi-chan widziałaś Nagato?
- Ach Yukiko! Niestety nie. A coś się stało?
- Nie uwierzysz w to co ci powiem.- przysunęłam się bliżej niej i zaczęłam jej opowiadać o moich domysłach...

[ Nagato ]

Leżałem na swoim łóżku. Było grubo po pierwszej. Już czas. Czekałem tylko na nią czekałem. Nie musiałem długo. Po chwili ujrzałem ją stojącą na parapecie wraz z torbą. Podniosłem się z łóżka, podchodząc do niej. Uśmiechnęła się do mnie, podałem jej dłoń, którą chwyciła i niczym kochankowie uciekliśmy z domu a następnie z wioski. Ciekawe co czeka nas razem.....


****

Witam was w ten wakacyjny dzień. Mam nadzieje iż notka wam przypadła do gustu jeśli chodzi o długość. Chciałam poinformować o tym iż za jakieś pięć lub sześć rozdziałów zakończę tego bloga, oraz chciałam zaprosić na nowego bloga, który nie ma nic wspólnego z anime Naruto. http://unlock-you-heart.blogspot.com
Serdecznie zapraszam do zostawienia po sobie komentarzy.

4 komentarze:

  1. Tak, zgadzam się, ale czemu chcesz skończyć tego bloga? Jest świetny!
    No i w końcu jest notka. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Mam nadzieję, że będzie szybciej. Dobra, ja kończę, bo piszę dwudziesty dziewiąty rozdział mojej pokręconej historii.
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Twoja Rani ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no dzięki. Ale kończę ponieważ, i historia się kończy. Dzięki, że tak myślisz, to bardzo mi pomaga :D No! Cóż trochę poczekasz, No chyba, że nikt nie będzie mi przeszkadzać to szybko ją napiszę :D A ja notki na inne blogi :P
      Twoja Akari ;*

      Usuń

Czytasz? Świetnie! Ale czemu nie zostawisz po sobie nawet Anonimowego śladu? Chodź tego może po mnie nie widać, ale z każdego komentarza ciesze się jak głupia. Więc proszę cię drogi czytelniku o zostawienie po sobie komentarza.

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów