czwartek, 31 marca 2016

Rozdział 12 " Koniec"



[ Nagato ]
          Siedziałem na trawie, ręce miałem pod głową a nad sobą korony drzew chowające mnie przed słońcem. Nikt oprócz mnie nie zna tego miejsca. To mój azyl, mogę tu na spokojnie pomedytować oraz pomyśleć nad sensem życia i tak dalej... Westchnąłem spoglądając na błękit nieba. Nic nie zapowiadało się na deszcz, chodź powinien od kilku dni padać. Przymknąłem powieki, rozmyślając nad moim zachowaniem, podczas nocy. Jak mogłem się tak daleko posunąć do cholery?! Co się ze mną dzieje?! Przecież powiedziałem sobie iż już koniec z kobietami! Ech.... Chyba muszę sobie zrobić wolne od tej wioski i od wszystkich. Lecz najpierw muszę dotrzymać danej obietnicy. Tylko jak jej tu dotrzymać? Nie wiem nawet jak ona tu się dostała! To takie frustrujące, że po tak długim czasie nie znalazłem odpowiedzi. Przymknąłem powieki, czułem przyjemny wietrzyk na swojej twarzy. Przynosił ukojenie oraz zabierał zgubione i poplątane myśli. Nie wiem ile tak byłem. Czułem się jak w transie, do puki czyjaś dłoń mnie z niego nie wyciągnęła. Otworzyłem oczy i ujrzałem parę szarych oczu. Przeniosłem swój wzrok niżej, na jej soczyście czerwone wargi. Tak mnie kusiły, miałem ochotę złapać ją i nigdy nie wypuszczać a swoje wargi zatopić w jej skurzę oraz ustach. Podniosłem się na łokciu, ona nawet się nie odsunęła. Może to znak? Może ona też czuje to samo co ja? Jeśli tak, to byłoby niesamowicie, móc dzielić z nią to samo uczucie. Zakochałem się, po raz kolejny doświadczam tego uczucia. Myślimy iż każda miłość jest taka sama. Od razu mówię iż to kłamstwo. Kiedy byłem zakochany, albo raczej zauroczony Mihomi czułem łaskotanie w brzuchu. Dobra to zabrzmiało nawet w myślach jak tekst kobiety. Ale kiedy jestem z nią czuje ból w klatce piersiowej. Ciekawe czy ona czuje to samo. Może razem zrobimy sobie przerwę? Nagle chęć życia chwilą wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Powaliłem strażniczkę na ziemie, samemu znajdując się nad nią. Już leciała w moją stronę jej pięść, jednak szybko za nią chwyciłem i przygwoździłem jej obie ręce nad jej głową. Przysunąłem niebezpiecznie blisko jej twarzy swoją, tak aby nie dzieliły nas duże odległości. Nastała cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami. Wiatr delikatnie zawiał, okalając jej twarz kilkoma kosmykami.
- Nagato...- wyszeptała moje imię, spojrzałem na jej usta. rozchylały się przy każdym wypowiedzianym słowie. Coś do mnie mówiła, jednak byłem zapatrzony na jej wargi....
- UZUMAK!- krzyknęła a ja wyrwałem się z transu.- Znalazłeś już sposób na wysłanie mnie do domu?- spytała ze spokojem na twarzy. Kurwa! Muszę coś wymyślić....
- Ttak.- wyjąkałem kłamiąc. Widziałem nadzieje w jej oczach oraz wielki uśmiech na twarzy. Wyrwała swoje dłonie, rzucając się na mnie i tuląc do siebie.
- Tak się ciesze! Wreszcie wrócę do domu....
- Ee...
- Co?- odsunęła się ode mnie.- Chyba, że twoja odpowiedź była kłamstwem a dostaniesz po twarzy.
- Nnie! Niic z tych rzeczy! Cchodzi o to, że....- jąkałem się, szukając na szybko jakiegoś pomysłu.- mmój pomysł może ci się nie spodobać.
- Powiedz to się przekonamy.- kurwa, ale się wkopałem! Myśl, myśl, myśl! Podrapałem się po głowie patrząc w bok. Niech ktoś mi pomoże! Poczułem jej dłonie na swojej twarzy, nakierowała mnie tak abym na nią patrzył. I nagle znów zapragnąłem z nią uciec...
- Musimy dość do pewnego miejsca. Jest pewne magiczne miejsce. Może dzięki niemu uda ci się wrócić.- skończyłem przyglądając się jej i modląc by ktoś się nade mną zlitował i pomógł w mojej nędznej egzystencji. Akari przechyliła delikatnie głowę w lewo, z złośliwym uśmiechem. Zauważyłem iż coraz częściej się uśmiecha, no ogółem okazuje emocje!
- Chce ci się tyle ze mną wytrzymywać?- przysunęła się niebezpiecznie blisko mnie. Zamknąłem oczy a ona pocałowała mnie w policzek.- W takim razie na co czekamy?
- Na to, aż maluchy pójdą spać.- mruknąłem otwierając oczy. Nie powiem liczyłem na coś więcej niż pocałunek w policzek, ale poczekam.....


[ Yukiko ]
           Siedziałam zamyślona na hamaku. Niebawem słońce będzie zachodzić, ustępując miejsca księżycowi i gwiazdą a tej dwójki dalej nie ma! Kurde czemu zachowuje się jak jakaś matka?! Ech, ale te dwa debile to na serio potrzebują aby ich pilnować za rączkę. I to niby oni są tu facetami? Chyba raczej dziećmi. Zamachnęłam się hamakiem mocno do tyłu, wyskakując z niego i lądując boso na trawie. Spokojnym krokiem udałam się do domu a kiedy przesunęłam oknem balkonowym ujrzałam całujących się Naruto z Hinatą. Wśliznęłam się do środka, nawet mnie nie zauważyli. Uśmiechnęłam się, przemykając obok nich, zabierając buty wraz z torebką i kluczami, i cichaczem opuściłam dom. Na zewnątrz założyłam szybko sandały i udałam się na miasto. Widziałam przechadzające się pary zakochanych, aż chciało się rzygać od nadmiaru tej miłości i cukierkowatości. Nagle ujrzałam idących i o czymś rozmawiających Nagato z Akari. Uśmiechnęłam się, biegnąc w ich stronę.
- Nagato! Akari-senpai!- krzyknęłam machając do nich. Zauważyli mnie dopiero, kiedy byłam jakiś metr przed nimi.- Randka?- spytałam. Kuzynek od razu się zaczerwienił a senpai tylko uśmiechnęła.
- Nie. Chodź to nie do końca prawda.
- Chyba tto nasze spotkanie można nazwać randką.- powiedział drapiąc się po głowię. Chyba powinnam im nie przeszkadzać.- A właśnie. W domu dzieje się COŚ, więc chyba nie należy tam iść.- puściłam do nich oczko i udałam się dalej. Miałam nadzieje na spotkanie Sasuke podczas tego spaceru, wtedy dzień będzie udany! Ale ciekawe czemu ta dwójka tak mi odpowiedziała.... OMG! Oni są PARĄ! Gwałtownie się zatrzymałam i odwróciłam w przeciwnym kierunku. Muszę ich złapać i o wszystko wypytać! Ale gdzie oni mi zniknęli?! No ja pierdziele! Rozglądałam się na wszystkie strony i nic! Nagle ujrzałam burzę czerwonych włosów, bez zastanowienia pobiegłam w tamtą stronę i ujrzałam Kitsumi i to bez pana Kakashiego.
- Kitsumi-chan widziałaś Nagato?
- Ach Yukiko! Niestety nie. A coś się stało?
- Nie uwierzysz w to co ci powiem.- przysunęłam się bliżej niej i zaczęłam jej opowiadać o moich domysłach...
[ Nagato ]
          Leżałem na swoim łóżku. Było grubo po pierwszej. Już czas. Czekałem tylko na nią czekałem. Nie musiałem długo. Po chwili ujrzałem ją stojącą na parapecie wraz z torbą. Podniosłem się z łóżka, podchodząc do niej. Uśmiechnęła się do mnie, podałem jej dłoń, którą chwyciła i niczym kochankowie uciekliśmy z domu a następnie z wioski. Ciekawe co czeka nas razem....
       Od tego wydarzenia minął calutki miesiąc. Szatynka obecnie myła się przy pobliskim wodospadzie a ja szykowałem jedzenie. Naprawdę czułem się jak jakiś smarkacz, który to uciekł z domu wraz ze swoją dziewczyną, ponieważ rodzinie ona nie odpowiadała. Przyglądałem się piekącym w ogniu rybą i tak zapatrzyłem się, że nie wróciłem uwagi na to kiedy wróciła. Siedziała na pniu przedemną i wycierała jeszcze mokre włosy. W świetle księżyca, jej skóra wydawała się mieć odcień kości słoniowej, co eksponowało brązowe włosy. Przechyliła głowę na lewą stronę, spuszczając włosy na ten sam bok. Przyglądała mi się uważnie. A ja? Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jej pełne, malinowe wargi kusiły swoimi kształtami a zwaszcza, gdy przygryzała je kiedy nad czymś myślała. Podczas tego miesiąca dowiedziałem się o niej strasznie dużo. I coraz trudniej było mi wymyślać kłamstwa. Westchnąłem co najwyraźniej nie uszło jej uwadzę.
- Coś się stało?- pyta podchodząc do mnie i siadając po mojej prawej stronie. Odwracam się w jej stronę i zaprzeczam ruchem głowy, posyłając delikatny uśmiech. Przyjrzała mi się z uwagą, wpisaną w swoje spojrzenie i po chwili zmierzchniła moje włosy. Spojrzałem na nią pytająco.
- Bardzo cię przepraszam. Dla mnie musiałeś wszystko rzucić i zostawić tych na których ci zależy.
- Nic się nie stało. Obiecałem ci coś i dotrzymam tej obietnicy, chodźby nie wiem co.- ta przysunęła się blirzej mnie, przechylając deliaktnie głowę, co jedynie bardziej kusiło. Na dodatek miałem „ten” kąt, w którym idealnie widać było jej piersi.... Szybko odwróciłem wzrok, nie chcąc tam patrzeć aby ona sobie czegoś nie pomyślała. A ona jedynie chwyciła mnie za twarz odwracając w swoją stronę i spojrzała na mnie z dziwnym, ale podniecającym blaskiem w oczach.
- Mogę sprawić iż wszyscy zapomną o twoim istnieniu, mogę sprawić iż będziesz żyć wiecznie, tylko powiedz. Czy tego chcesz? Czy chcesz spędzić resztę swojego życia u mego boku? Czy mnie chcesz?
- Cco?- spytałem niepewnie. Czy ona przed chwilą nie wyznała mi swoich uczóć oraz dała propozycję wspólnego życia? Spojrzałem w jej oczy i widziałem w nich niepewność oraz czekanie. Czekała na moją odpowiedź. Przysunąłem się blisko jej twarzy i złożyłem na jej ustach pocałunek, pieczętujący naszą wspólną przyszłość.....

 ****
No i wreszcie dotrwałam do końca tego opowiadania. Jednak to nie koniec opowiadań na tym blogu. Otóż pojawią się inne i też o Nagato, lecz trochę będziecie musieli poczekać. Przepraszam za tak długi czas oczekiwania bo prawie rok! Jak ja was zaniedbałam oraz tego bloga! Z tego opowiadania jako tako nie jestem zadowolona, no ale inne postaram się stworzyć lepsze!
Sayonara i do następnego :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytasz? Świetnie! Ale czemu nie zostawisz po sobie nawet Anonimowego śladu? Chodź tego może po mnie nie widać, ale z każdego komentarza ciesze się jak głupia. Więc proszę cię drogi czytelniku o zostawienie po sobie komentarza.

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów