Nagle zauważył ją potomek klanu Hyuga. Chciał za nią pobiec,
lecz zatrzymała go Tenten. Mihomi biegła ile sił w nogach, aż nie natrafiła na
Sasuke Uchihe.
- Co ci jest?
- Zostałam…okłamana…przez…całe…życie…ludzie….których miałam…za rodziców…mnie okłamywali…- płakała a jej przyjaciel otoczył ją ramieniem.
- Czyli nie będziesz się złościć, jak dam Sakurę na pożarcie swojemu wężowi?
- Nie. Ale nie rób tego, bo jeszcze wąż zginie od tych jej różowych włosów.- młody Uchiha zaniósł się śmiechem.- A właśnie! Pokonałeś go?
- Kogo? Orochimaru? No tak. Jeśli bym tego nie zrobił to po co bym tu przychodził co? Ach Mihomi. Powinnaś częściej używać mózgu.
- Otrzep się dupku.- obraziła się, lecz po chwili zaczęli się śmiać idąc do wioski. Tym czasem w rezydencji Uzumakich panował harmider.
- Uspokójcie się!! Błagam was!!- krzyknął Nagato. Yukiko i Naruto opamiętali się i przestali się kłócić o zwój.- No. Tak więc co chcecie zjeść?
- Ramen!!- krzyknął z entuzjazmem Naruto.
- Baka!!! Mam dość ramenu jak na dzisiaj. Może sałatkę z glonami wakame?- czerwonowłosy westchnął przeciągle. Spojrzał na zdjęcie swojej drużyny a zwłaszcza na Mihomi….
- Ty Nagato!! Ziemia do Nagato dattebamo!!- Yukiko krzyknęła mu do ucha. Ten zamrugał kilka razy oczami.
- No słucham.
- A może tak pójdziemy na miasto?
- Czemu nie.- wzruszył ramionami i wyszli z rezydencji. Naruto szukał cały czas wzrokiem Sakury, oczywiście jego siostra to zauważyła. A jako, że nienawidzi koleżanki z drużyny brata walnęła go w głowę.
- Naruto!
- No co!? Nie musiałaś mnie tak mocno bić….- rozmasowywał swoją obolałą głowę. Nagle Yukiko dostrzegła miłość swego życia Sasuke. Ruszyła biegiem w jego stronę i zatrzymała się przed nim.
- Cześć.
- Jeśli przybiegłaś rzucić mi się na szyję lub cokolwiek to spadaj.- odrzekł ozięble. Ta szukała szybko jakieś wymówki i zauważyła stojącą obok niego Mihomi.
- To nie było do ciebie cepie. To było do Mi.
- No hej.- posłała jej lekki uśmiech, a w duszy tłumiła w sobie napad śmiechu. Po chwili dotarli do nich Nagato z Naruto.
- Sasuke! Ty debilu co ciebie tak długo nie było, co?- przybił z kumplem żółwika.
- No hej cepie. Akurat zabicie Orochimaru nie należało do rzeczy prostych. Mógłbyś czasem ruszyć tym czymś.- dotknął go w czoło palcem.
- W odróżnieniu od ciebie to ja mam mózg.- i obaj się na siebie fochneli, ale po chwili posłali sobie uśmiechy i zaczęli opowiadać o swoich „treningach”. Yukiko słuchała ich uważnie, a Mihomi z Nagato szli na końcu w ciszy. Nagle przerwał ją chłopak.
- Co się stało?
- Nic.
- Przecież wiesz, że mnie nie okłamiesz Mi.- ta tylko westchnęła przeciągle. Wyjęła papierosa, zapaliła go i chciała go wsadzić sobie do ust, lecz Nagato go jej zabrał i zgasił.- Nie pal ich. Przecież niszczą ci płuca. Poza tym masz po nich nieświeży oddech.- zaśmiał się. Walnęła go pięścią w ramie, tak po przyjacielsku i dołączyła do niego.
- A co będę miała z tego, że przestanę palić i pić?- spytała, a ten przyłożył dwa palce do brody.
- Na bank świeży oddech. I nie popadniesz w nałóg. A do tego będziesz zdrowa.
- A coś co by mnie interesowało?
- Nie będzie cię tak łatwo przekupić.
- Ej!
- No co? Taka prawda Mi.- nagle się rozejrzał.- Ty a gdzie się podziały dzieciaki?
- Co? O kurwa! Ty…. Czy ty ich nazwałeś dzieciakami?
- Tak…. Bo się jak one zachowują, a poza tym jesteśmy od nich starsi wiekowo co rangą.
- Nom…. To skoro…. Może chcesz pójść na cmentarz?
- Ale miałaś mi powiedzieć co się stało.
- Ech….- podrapała się po głowie.- Powiem ci na cmentarzu spoko?
- Ok. To chodź.- złapał ją za rękę i pociągnął w stronę cmentarza. Natomiast nasze „ dzieciaki” byli na …. Ramenie! Oczywiście Yu nie była z tego zadowolona, lecz bycie przy Sasuke ma swoje plusy. Zasiedli przy barze, zamówili i zaczęli rozmowę.
- Może zaprosimy jeszcze Sakurę-chan?
- BAKA! Wiesz, że za nią nie przepadam.
- W tym jednym muszę się z tobą zgodzić Yukiko. Mam nadzieje, że…
- Ona dalej za tobą gania. Tak więc współczuję dattebamo…
- A ty?
- Ja? Dawno już przestałam się za tobą oglądać Sasuke.- oczywiście kłamała, ale była dobrą kłamczynią.
- Czyli mogę poprosić cię o pomoc bez obawy, że się na mnie rzucisz?
- Nom. Ale w czym mam ci pomóc?
- Przy sprzątaniu u mnie w domu.
- No spoko. To możemy już iść?
- Jasne.- rzekł obojętnie i ruszyli w stronę rezydencji klanu Uchiha. Po nich do budki weszła Hinata i gdy dostrzegła Naruto zarumieniła się. Chłopak ją zauważył.
- O Hinata-chan. Cześć.- posłał jej uśmiech.
- Ohayo… Naruto-kun… C…czy mogę…. Się…dosiąść?- wyjąkała.
- Jasne.- usiadła obok niego i nie wiedziała co powiedzieć…. Tym czasem na cmentarzu spacerowali sobie Nagato i Mihomi. Dziewczyna opowiedziała mu wszystko od momentu kiedy dotknęła grobu Jirayi, aż do tego jak dowiedziała się, że jest adoptowana. Chłopak otoczył ją ramieniem i razem szukali grobu jej prawdziwych rodziców.
- Ej Mi. Jak oni się nazywali?
- Kaoru i Yoshiro. A co durniu?
- Za tego durnia to ci nic nie powiem.
- No weź! Przepraszam!- ten tylko odwrócił głowę w inną stronę. Dziewczyna kierowana jakimś instynktem, złapała go za podbródek i dała całusa w policzek. Ten się lekko zarumienił.- Przepraszam.
- Ech…. To jest tam…- wskazał dłonią kierunek a Mihomi pociągnęła go w tamtą stronę. Stanęli przed grobem.
- Kaoru i Yoshiro Matsuya. Mihomi Matsuya. Ładnie brzmi. O wiele lepiej niż Mihomi Haruno.
- Dzięki. Jestem ciekawa jak oni wyglądali.
- Można to łatwo sprawdzić.
- Jak?- spytała zainteresowana kociooka. Uzumaki przybliżył się do niej.
- Można przecież włamać się do archiwum.
- Przechodzisz okres buntu? Wreszcie! Myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. Chodź tu!- krzyknęła tuląc się do chłopaka.
- Dobra. To co idziesz?
- Oczywiście! Rób to co ja!- odwróciła się, potknęła się o korzeń, wywaliła się i wpadła do dziury.
- To też mam zrobić?- rzekł tłumiąc w sobie atak śmiechu.
- Haha. Bardzo śmieszne.- powiedziała sarkastycznie.- Może byś tak mi do jasnej cholery pomógł a nie!
- Już, już.- podał jej rękę i wyciągnął z dziury.
- Co ci jest?
- Zostałam…okłamana…przez…całe…życie…ludzie….których miałam…za rodziców…mnie okłamywali…- płakała a jej przyjaciel otoczył ją ramieniem.
- Czyli nie będziesz się złościć, jak dam Sakurę na pożarcie swojemu wężowi?
- Nie. Ale nie rób tego, bo jeszcze wąż zginie od tych jej różowych włosów.- młody Uchiha zaniósł się śmiechem.- A właśnie! Pokonałeś go?
- Kogo? Orochimaru? No tak. Jeśli bym tego nie zrobił to po co bym tu przychodził co? Ach Mihomi. Powinnaś częściej używać mózgu.
- Otrzep się dupku.- obraziła się, lecz po chwili zaczęli się śmiać idąc do wioski. Tym czasem w rezydencji Uzumakich panował harmider.
- Uspokójcie się!! Błagam was!!- krzyknął Nagato. Yukiko i Naruto opamiętali się i przestali się kłócić o zwój.- No. Tak więc co chcecie zjeść?
- Ramen!!- krzyknął z entuzjazmem Naruto.
- Baka!!! Mam dość ramenu jak na dzisiaj. Może sałatkę z glonami wakame?- czerwonowłosy westchnął przeciągle. Spojrzał na zdjęcie swojej drużyny a zwłaszcza na Mihomi….
- Ty Nagato!! Ziemia do Nagato dattebamo!!- Yukiko krzyknęła mu do ucha. Ten zamrugał kilka razy oczami.
- No słucham.
- A może tak pójdziemy na miasto?
- Czemu nie.- wzruszył ramionami i wyszli z rezydencji. Naruto szukał cały czas wzrokiem Sakury, oczywiście jego siostra to zauważyła. A jako, że nienawidzi koleżanki z drużyny brata walnęła go w głowę.
- Naruto!
- No co!? Nie musiałaś mnie tak mocno bić….- rozmasowywał swoją obolałą głowę. Nagle Yukiko dostrzegła miłość swego życia Sasuke. Ruszyła biegiem w jego stronę i zatrzymała się przed nim.
- Cześć.
- Jeśli przybiegłaś rzucić mi się na szyję lub cokolwiek to spadaj.- odrzekł ozięble. Ta szukała szybko jakieś wymówki i zauważyła stojącą obok niego Mihomi.
- To nie było do ciebie cepie. To było do Mi.
- No hej.- posłała jej lekki uśmiech, a w duszy tłumiła w sobie napad śmiechu. Po chwili dotarli do nich Nagato z Naruto.
- Sasuke! Ty debilu co ciebie tak długo nie było, co?- przybił z kumplem żółwika.
- No hej cepie. Akurat zabicie Orochimaru nie należało do rzeczy prostych. Mógłbyś czasem ruszyć tym czymś.- dotknął go w czoło palcem.
- W odróżnieniu od ciebie to ja mam mózg.- i obaj się na siebie fochneli, ale po chwili posłali sobie uśmiechy i zaczęli opowiadać o swoich „treningach”. Yukiko słuchała ich uważnie, a Mihomi z Nagato szli na końcu w ciszy. Nagle przerwał ją chłopak.
- Co się stało?
- Nic.
- Przecież wiesz, że mnie nie okłamiesz Mi.- ta tylko westchnęła przeciągle. Wyjęła papierosa, zapaliła go i chciała go wsadzić sobie do ust, lecz Nagato go jej zabrał i zgasił.- Nie pal ich. Przecież niszczą ci płuca. Poza tym masz po nich nieświeży oddech.- zaśmiał się. Walnęła go pięścią w ramie, tak po przyjacielsku i dołączyła do niego.
- A co będę miała z tego, że przestanę palić i pić?- spytała, a ten przyłożył dwa palce do brody.
- Na bank świeży oddech. I nie popadniesz w nałóg. A do tego będziesz zdrowa.
- A coś co by mnie interesowało?
- Nie będzie cię tak łatwo przekupić.
- Ej!
- No co? Taka prawda Mi.- nagle się rozejrzał.- Ty a gdzie się podziały dzieciaki?
- Co? O kurwa! Ty…. Czy ty ich nazwałeś dzieciakami?
- Tak…. Bo się jak one zachowują, a poza tym jesteśmy od nich starsi wiekowo co rangą.
- Nom…. To skoro…. Może chcesz pójść na cmentarz?
- Ale miałaś mi powiedzieć co się stało.
- Ech….- podrapała się po głowie.- Powiem ci na cmentarzu spoko?
- Ok. To chodź.- złapał ją za rękę i pociągnął w stronę cmentarza. Natomiast nasze „ dzieciaki” byli na …. Ramenie! Oczywiście Yu nie była z tego zadowolona, lecz bycie przy Sasuke ma swoje plusy. Zasiedli przy barze, zamówili i zaczęli rozmowę.
- Może zaprosimy jeszcze Sakurę-chan?
- BAKA! Wiesz, że za nią nie przepadam.
- W tym jednym muszę się z tobą zgodzić Yukiko. Mam nadzieje, że…
- Ona dalej za tobą gania. Tak więc współczuję dattebamo…
- A ty?
- Ja? Dawno już przestałam się za tobą oglądać Sasuke.- oczywiście kłamała, ale była dobrą kłamczynią.
- Czyli mogę poprosić cię o pomoc bez obawy, że się na mnie rzucisz?
- Nom. Ale w czym mam ci pomóc?
- Przy sprzątaniu u mnie w domu.
- No spoko. To możemy już iść?
- Jasne.- rzekł obojętnie i ruszyli w stronę rezydencji klanu Uchiha. Po nich do budki weszła Hinata i gdy dostrzegła Naruto zarumieniła się. Chłopak ją zauważył.
- O Hinata-chan. Cześć.- posłał jej uśmiech.
- Ohayo… Naruto-kun… C…czy mogę…. Się…dosiąść?- wyjąkała.
- Jasne.- usiadła obok niego i nie wiedziała co powiedzieć…. Tym czasem na cmentarzu spacerowali sobie Nagato i Mihomi. Dziewczyna opowiedziała mu wszystko od momentu kiedy dotknęła grobu Jirayi, aż do tego jak dowiedziała się, że jest adoptowana. Chłopak otoczył ją ramieniem i razem szukali grobu jej prawdziwych rodziców.
- Ej Mi. Jak oni się nazywali?
- Kaoru i Yoshiro. A co durniu?
- Za tego durnia to ci nic nie powiem.
- No weź! Przepraszam!- ten tylko odwrócił głowę w inną stronę. Dziewczyna kierowana jakimś instynktem, złapała go za podbródek i dała całusa w policzek. Ten się lekko zarumienił.- Przepraszam.
- Ech…. To jest tam…- wskazał dłonią kierunek a Mihomi pociągnęła go w tamtą stronę. Stanęli przed grobem.
- Kaoru i Yoshiro Matsuya. Mihomi Matsuya. Ładnie brzmi. O wiele lepiej niż Mihomi Haruno.
- Dzięki. Jestem ciekawa jak oni wyglądali.
- Można to łatwo sprawdzić.
- Jak?- spytała zainteresowana kociooka. Uzumaki przybliżył się do niej.
- Można przecież włamać się do archiwum.
- Przechodzisz okres buntu? Wreszcie! Myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. Chodź tu!- krzyknęła tuląc się do chłopaka.
- Dobra. To co idziesz?
- Oczywiście! Rób to co ja!- odwróciła się, potknęła się o korzeń, wywaliła się i wpadła do dziury.
- To też mam zrobić?- rzekł tłumiąc w sobie atak śmiechu.
- Haha. Bardzo śmieszne.- powiedziała sarkastycznie.- Może byś tak mi do jasnej cholery pomógł a nie!
- Już, już.- podał jej rękę i wyciągnął z dziury.
~~~~
Ohayo moi mili.... Tak więc wiem, że dawno notki nie było za co gomen.
Rozdział fajny xdedededededede
OdpowiedzUsuńAnia... To znaczy, Mihomi BECZY! T_T
Sasuke to skurwiel i mnie wnerwia.
.
.
.
.
.
.
.
.
Dziękuje.
Dzięki
UsuńNom....
Mnie też wnerwia, lecz dam go tu....
.
.
.
.
.
.
.
Proszę :*
Ohayo!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Bardzo podobał mi się moment na cmentarzu ^^
Życzę dużo Chakry i miłego roku szkolnego!
Aki
Dzięki
UsuńCieszę się, że ci się on podobał :D
No dzięki, przyda się i nie wiem czy ten rok szkolny będzie miły...
Spoko rozdział ale ciągle dialogi noo.. weź coś sie rozpisz trochę bo krótko ! :* Nagato i Mihomi - mmmm.. A i u mnie nowy rozdział jak coś ^.^
OdpowiedzUsuńżyczę weny, bo mi jakoś ostatnio nie dopisawała, yooł :))
Cieszę, że ci się podobał.
UsuńWiem i następny postaram dać się lepszy...
Świetny blog ^.^
OdpowiedzUsuńSasuke jej przyjacielem?! CO?! GDZIE TEN GNÓJ?! *chęć mordu*
Taaaa... nienawidzę go... wredna, zapatrzona w siebie szuja...
ALE WĘŻE SĄ ŚWIETNE <3
NagaMi... oni są słodcy <3
Bardzo słodcy... <3
Pozdrawiam i czekam na nn!
Judith-chan
Dzięki
UsuńJa też go nienawidzę, lecz w opowiadaniu zniknęła ta niechęć...Ale tylko tu!
Nom
Ach... Mój Nagato....
Dzięki
Twoje zamówienie zostało zrealizowane, znajdziesz je w poście nr. 110, szablon nr. 179
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://ministerstwo-szablonow.blogspot.com/
Odebrane i dziękuje
UsuńNie wiem co powiedzieć, więc będzie krótko:
OdpowiedzUsuńZamorduj Sasuke, ok?
Spiknij się z Nagato, nawet możesz odwalić z nim jakiś dziki seks :P
Dlaczego tak długo nie ma notki, pytam się?
Ładny szablon :)
Tyle mojego:D
Pozdro
Ok:
UsuńOczywiście, że tak!
Ach dałaś mi zajebisty pomysł!
Ma być niebawem,,,
Ach danke
:P
Pozdro