czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 3# " Kurwa zejdź ze mnie!!"

- On ciachem? Nie rozśmieszaj mnie. Błagam cię.
- Ale to prawda. Po nim jest Naruto, Neji, Sasuke i Ryu. A z dorosłych to Kakashi.
- Dobra. Idziemy do parku czy gdzie?
- Może na…
- Tylko nie do baru. Wiesz co? To ja już będę szła. Pa Manku.
- Pa Mihomi.- każda ruszyła w swoją stronę. Zielonooka ruszyła w stronę głów Kage. Gdy tam dotarła usiadła na głowie czwartego. Położyła się na plecach i patrzyła jak chmury zmieniają swój kolor.
- Czemu nie żyjesz Yondaime?- wypowiedziała to na głos nie przejmując się tym, że ktoś coś o niej sobie pomyśli.- Może ty byś był w stanie mi pomóc.- westchnęła. Nagle obok niej pojawił się białowłosy chłopak.
- Co się tak użalasz nad swoim życiem Mi?
- A nie mogę. Cześć Ryu.
- Możesz, możesz. Jak tam misja?
- Dobrze.
- Wiesz, że mamy jutro trening.
- Ta? Niby z kim?- spytała z kpiną.
- Nie wiem. Ty, a może dasz się zaprosić na sake?
- Wiesz…
- No weź. Możemy pójść do mnie.
- No nie wiem. Skoro jutro mamy mieć trening to….- spojrzała w jego oczy.
- Od kiedy to jesteś taka nieśmiała co? Przecież zawsze balowałaś i robiłaś co ci się żywnie podoba.
- Racja.- schowała dłoń do kieszeni i wyciągnęła z niej papierosa. Podała jednego kumplowi i sama też zapaliła. Gdy go zgasiła złapała chłopaka za rękę podnosząc.- Idziemy do mnie.- rzekła uwodzicielsko. Zeskoczyli z głowy Yondaime i ruszyli do jej domu. Weszli i dziewczyna zamknęła drzwi na klucz. Od dawna nie robiła seksu z facetem a Ryu był cholernie seksowny. I on też dawno go nie uprawiał.  Dziewczyna poszła do kuchni po butelkę sake i kieliszki. Powróciła do salonu, usiadła na kanapie i zaczęli pić…. Gdy została opróżniona szósta butelka dziewczyna usiadła na jego kolanach okrakiem.
- Wiesz co Mi?- spytał kładąc dłonie na jej pośladkach.
- No co?
- Nie potrafisz niczego zacząć.
- Tak? No to patrz durniu.- złapała go za koszulę całując w usta. Tylko na to czekał. Dobrze wiedział, że jeśli ona nie zacznie to traktuje to jak gwałt. Jego dłonie mocniej ścisnęły jej pośladki. Podniósł się i ruszył z nią do jej sypialni. Owinęła nogi wokół jego pasa i pchnęła na ścianę w jej pokoju.
- Nie potrafię?
- Ale z ciebie słaba kobieta. Już twoja siostra daje radę.
- Zamknij się.- wyszeptała i złączyła ich usta. Nie czuła tej rozkoszy. To była potrzeba. To jak oddychanie. Puścił jej pośladki a ta z niego zeskoczyła i pchnęła na łóżko. Po chwili usiadła na nim okrakiem, zdjęła z niego koszulę niszcząc guziki. Usiadł i pozbył się jej stroju zostawiając ją z opaską na udzie i samej bieliźnie. Złapał ją w talii przyciągając do siebie i zaczął całować jej brzuch idąc coraz wyżej, aż nie natrafił na przeszkodę pod postacią czarnego stanika. Jego ręka pozbyła się go , drugą złapał za pierś i zaczął ją całować gdy…. Chłopak dostał po głowie. Zatrzepotał rzęsami. Nagle oberwał z liścia.
- Ryu!! Kurwa zejdź ze mnie!!!- Mihomi kopnęła go i zepchnęła z siebie.- Co ci kurwa do głowy przyszło!!! I czemu zacząłeś mnie macać!!!!!!
- Mi ja to wyjaśnię…- szybko podniósł się na nogi i zaczął cofać przed dziewczyną.
- Nie kurwa!! Jesteś martwy!!- krzyknęła z chęcią mordu w oczach i uderzyła go w twarz z taką siłą, że poleciał na głowę pierwszego Hokage. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę cmentarza. Chciała sprawdzić, czy jak dotknie znowu groby senseia to ujrzy jego śmierć. Po kilkunastu minutach dotarła na cmentarz i ujrzała tam swoich „ rodziców”. Podeszła do nich. Stali przy jakiś grobach i coś do nich mówili. Dziewczyna zatrzymała się paręnaście kroków za nimi i wytężyła słuch.
- Kaoru już nie możemy. Obiecaliśmy ci i Yoshiro , że się nią zaopiekujemy, ale już dłużej nie możemy udawać jej rodziców. Musimy zająć się własną córką.- powiedział różowowłosy mężczyzna. Mihomi wzięła do ust haust powietrza czym wróciła na siebie uwagę dorosłych.
- Mihomi! Słyszałaś? Kochanie…
- Zamknij się!! Nie mów tak do mnie!! Przez te wszystkie lata mnie okłamywaliście!! Nie chce was już nigdy w życiu widzieć!!- ze łzami w oczach biegła przez wioskę, byle jak najdalej od nich. Mimo , że nie jest w tej wiosce od zawsze, wszystkie jej wspomnienia z Ame znikły, tak samo jak Nagato. Teraz zamiast tamtych mieli te , które mówiły im, że od zawsze tu mieszkają. Nagle zauważył ją potomek klanu Hyuga…….  

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 2# " Czemu masz ochraniacz..."

Witajcie. Dziś daję drugi rozdział tego otoż opowiadania. Zapraszam i komentujcie.

Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała Nagato. Szturchnęła go w klatkę piersiową. Ten wziął łapczywie powietrze do ust otwierając oczy.
- Nic ci nie jest?- spytał patrząc na nią.
- Nie…. Gdzie my jesteśmy?
- Nie wiem, ale to nie jest Ame.
- No co ty? Inteligencją to ty nie świecisz Nagato.- rzekła z sarkazmem wyswabadzając się z jego objęć.
- Hahaha. Bardzo śmieszne. Chodź rozejrzymy się.- podniósł się z ziemi.- Co ty masz na sobie?- spytał się koleżanki. Dziewczyna miała na sobie czarne spodenki do połowy ud zakryte granatową spódnicą rozciętą po bokach, białą koszulę , oraz ciemne rękawiczki. Na jej udzie widniał znak liścia.
- A co ty masz na sobie.- stwierdziła lustrując go wzrokiem. Chłopak miał na sobie standardowy ubiór shinobi z tym, że jego kamizelka była rozpięta a siateczka ukazywała dziewczynie jego idealny tors, na jego czole widniał ochraniacz Konohy.
- Czemu masz ochraniacz Konohy!?- spytali jednocześnie. Nagle obok nich pojawił się brązowowłosy mężczyzna z białymi oczami.
- Mihomi czemu z nim nie jesteście u piątej?- spytał Neji patrząc na Nagato z mordem w oczach.
- Co?- spytali jednocześnie i na siebie spojrzeli. Posiadacz rinnengana szybko wszedł w swoją nową rolę.
- Właśnie szliśmy. Chodź Mi bo jeszcze nam się oberwie od czcigodnej.- złapał ją za nadgarstek i pociągnął w stronę widocznej bramy. Spojrzeli szybko na górę z twarzami i dziewczyna w myślach się zaśmiała. Tsunade Hokage? To chyba żart! Tak myślała zielonooka. Gdy dotarli do drzwi od jej gabinetu chłopak zapukał. Gdy usłyszeli „ WEJŚĆ” chłopak pociągnął za klamkę i wpuścił kompankę. Tsunade była wściekła a w gabinecie stały jeszcze Sakura i Hinata.
- Nareszcie!! Ile można na was czekać?!- krzyknęła zła.
- Przepraszamy Gondaime-sama. Mieliśmy małe komplikacje.- odpowiedział chłopak. Mihomi patrzyła się na niego tępo. Co on do jasnej cholery gada?!-myślała patrząc na niego.
- Nie wnikam. Ale misja zakończona sukcesem?
- Tak.
- Dobrze. Mihomi nic ci nie jest? Jesteś jakaś taka cicha.- spojrzała na nią.
- Z nią wszystko dobrze. Tylko jest zmęczona.- dziewczyna jak na zawołanie ziewnęła sztucznie.
- To możecie już iść.- rzekła a cała czwórka ukłoniła się przed nią i opuściła jej gabinet. Gdy byli na zewnątrz Sakura uśmiechnęła się zalotnie do fioletookiego.
- Nagato może mnie odprowadzisz?- spytała uśmiechając się lekko.
- Akurat odprowadzę Mihomi. No wiesz może zasnąć na środku ulicy więc ktoś musi ją pilnować. Pa.- rzekł ciągnąc Mihomi w stronę jej domu z tego co wyczytał z umysły różowowłosej. Weszli do jej mieszkania co zdziwiło ją , że miała przy sobie od niego klucze. Usiedli w salonie i dziewczyna zalała go lawiną pytań.
- Dasz mi dojść do słowa?
- Nie!! Albo lepiej tak więc panie mądralo gadaj.
- Tak więc okazuje się, że my tu mieszkamy od zawsze. Ty się tu nazywasz Mihomi Haruno. Tamta Różowowłosa to twoja siostra. Ja mam na nazwisko Uzumaki czyli nic się nie zmieniło oprócz tego , że mam kuzyna Naruto i kuzynkę Yukiko. Należymy do tej samej drużyny wraz z niejakim Ryu Hatake. Nasz sensei nie żyję.
- A kto nim był?- spytała zakładając nogę na nogę.
- Jiraya.- rzekł ze smutkiem w głosie. Dziewczynie zaszkliły się oczy.
- C…co…- wyjąkała załamana. Chłopak otoczył ją ramieniem a ta zaczęła płakać. Po kilkunastu minutach się uspokoiła.- Chodźmy nad jego… grób..- podnieśli się z kanapy , wyszli z domu i ruszyli w stronę cmentarza. Dziewczyna jak i chłopak czuli się jak w Ame. Szli w stronę cmentarza. Weszli i odruchowo skręcili w prawo a potem w lewo. Gdy ujrzeli drzewo wiśni ruszyli w jego stronę. Ujrzeli pod nim grób a przy nim blondyna o niebieskich niczym bezchmurne niebo oczach. Posłał im uśmiech i starł samotną łzę z policzka.
- Siemka Mi.
- Cześć Naruto.- odpowiedziała automatycznie. Zdziwiła się , że od razu znała jego imię. Lecz się tym zbyt nie przejęła. Uklękła obok niego i dotknęła grobu.- Czemu musiałeś paść Zboczeńcu?- spytała patrząc na grób. Nagle przed jej oczami pokazała się śmierć sannina. Czuła jego ból, cierpienie , ale też i ukojenie gdy śmierć go zabrała. Z tego transu wyciągnął ją Nagato.
- Nic ci nie jest?
- Nie. Chyba pójdę się przejść.- rzekła podnosząc się z ziemi- Do zobaczenia później chłopaki.-powiedziała na odchody. Nagato patrzył się za nią do puki nie znikła mu z oczu.
- Idziesz Naruto?
- Tak. Na ramen dattebayo!- krzyknął a czerwonowłosy zaniósł się melodyjnym śmiechem. Dziewczyna szła ulicami wioski. Gdy była przy parku wpadła na nią jakaś dziewczyna.
- Mihomi!- krzyknęła uradowana i rzuciła jej się na szyję.
- Cześć Manku…- wydusiła z siebie.- Dusisz… mnie…
- Ach sorry.- puściła ją i posłała jej przepraszający uśmiech.- Jak tam na misji z ciachem?
- Co?
- No z Nagato.
- On ciachem? Nie rozśmieszaj mnie. Błagam cię….


Manku:

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów