Otrzepała
się z ziemi i pognali do gabinetu piątej. Weszli do budynku administracyjnego i
udali się po kryjomu do archiwum. Starali się nie wydawać żadnego dźwięku, aby
ich nie przyłapano. Dziewczyna wreszcie zanurkowała do pomieszczenia, a chłopak
stanął na czatach. Szukała litery „ M”,
a następnie jej nazwiska. Przez półgodziny nic nie znalazła, aż nagle
przez przypadek odnalazła tą teczkę.
- Mihomi. Spadamy.- dziewczyna schowała teczkę pod bluzkę i szybko wymknęła się
z pokoju a następnie z budynku. Gdy byli na zewnątrz chłopak wziął jeden
głęboki i spokojny wdech.
- Co? I jak ci się spodobało?
- Bardzo śmieszne. Wole to robić na misji, niż we własnej wiosce.
- O jezu! Jak mi strasznie przykro. Trzeba dzidzie pocałować lub przewinąć?-
spytała z ironią w głosie. Ten tylko pstryknął ją w czoło.
- Dorośnij.
- Ja jestem bardzo dorosła!!
- To udowodnij to.- jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko jej. Jego
wargi ją kusiły. Z całej siły woli starała się nie rzucić mu w ramiona. Ten po
chwili się wyprostował i odszedł w pośpiechu. Stała wmurowana w ziemie. „ Co
się ze mną dzieje do cholery?! Przecież to mój przyjaciel! Poza tym nie szukam
faceta na stałe!” wzięła głęboki oddech i sztywnym krokiem udała się do swojego
domu. Kiedy znalazła się w mieszkaniu, wyjęła teczkę i udała się z nią do
salonu. Usiadła na kanapie i zaczęła je dokładnie studiować. „ Jezu! Ile tego
jest! O! Niemożliwe! Ale jak ja tu się znalazłam?!” takie myśli były w jej
głowie od natłoku informacji. Westchnęła przeciągle spoglądając na zegarek.
4:20. „ Kurwa! Za czterdzieści minut trening!”, załamana podniosła się z
kanapy. Ruszyła ospałym krokiem w stronę łazienki, wziąć szyki prysznic. Po
wyjściu z łazienki w samym ręczniku udała się do sypialni. Wyszła pięć minut przed
czasem i przeniosła się na pole treningowe. Na miejscu zastała już kompanów z
drużyny.
- Hej głąby.- uśmiechnęła się do nich zadziornie.
- H…hej….Mihomi…-wyjąkał Ryu. Ta zmroziła go wzrokiem.
- Dobry.- skinął głową czerwonowłosy. Spojrzała mimo wolnie na niego, lecz ten
był do niej odwrócony plecami. Czuł na sobie jej spojrzenie, lecz po tym na co
wczoraj się odważył nie chciał na nią patrzeć. Z białego dymu wyłonił się Iruka
oraz Tsunade. Każdy z nich pokłonił się kobiecie i stali na baczność czekając
na to co powie.
- Moi drodzy. Wiemy, że straciliście niedawno waszego mistrza i ze względu na
to co dostałam od Jirayi uważam, że każde z was powinno mieć własną drużynę. Za
chwilę przybędą tu trzy grupy genninów i ich wam przedstawię.
- Ale czcigodna. Mihomi nie ma ręki do dzieci!- stwierdził Ryu. W dziewczynie
zaczęła buzować się gniew. Złapała go za ucho.
- Coś ty bęcwale powiedział?! Ja mam rękę do dzieci!! W odróżnieniu od ciebie
zboczeńcu!!!!- krzyknęła mu do narządu słuchu i obrażona oparła się o drzewo.
Po piętnastu minutach na horyzoncie ukazała się dziewiątka dzieci.
- Tak więc przedstawię wam waszych sensei. Konohamaru, Mogei i Udon będziecie
podopiecznymi Ryu. Hanabi, Soka i Hiruko będziecie pod opieką Nagato. Natomiast
Ami, Ryuu i Sora pod opieką Mihomi. Tak więc zostawiamy was samych.- i zniknęli
w chmurze dymu. Mihomi od razu odeszła ze swoimi podopiecznymi pod rzekę.
- No dobra. Wy mnie znacie. Ale się przedstawię. Nazywam się Mihomi Matsuya.
Mam 18 lat. Nie nienawidzę seksistoskiego zachowana facetów. Teraz wy.
- Nazywam się Sora Okada. Nie lubię mówić o sobie.
- Nazywam się Ryuu Zogeni. Mam siostrę bliźniaczkę. Mam 13 lat.
- Nazywam się Ami Zogeni. To jest mój tępy brat. I tak jak oba te pacany mam 13
lat.
- A nie Haruno?- spytał Sora.
- Nie. Dobra tak więc chce was jutro tu widzieć o 10 w nocy. Jasne?
- Hai!
- Rozejść się.- i sama ruszyła w swoją stronę. Musiała się odprężyć, a
najlepiej jej się to udawało wśród trzech swoich najlepszych przyjaciółek.
Wsadziła dłonie za głowę i szła przez całą wioskę, pogwizdując tylko jej, znaną
melodie. Nagle na nią skoczyła Kitsumi.
- Mihomi musisz mi pomóc!
- Kits! Zejdź ze mnie!- czerwonowłosa to zrobiła i pomogła, wstać dziewczynie.-
Może najpierw złapiemy Mank i Ayuumi? I pójdziemy do ciebie.
- Jasne!- złapała kociooka za nadgarstek, ciągnąc zza sobą. Po długich
poszukiwaniach w końcu odnalazły przyjaciółki i udały się do domu Hirokami.
Zamknęła drzwi na klucz, zasłoniła zasłony i usiadły na podłodze z puszkami
zimnego napoju.
- No to mów co się stało Kits.- zarządziła zaniepokojona Manku. Dziewczyna pod
naporem spojrzeń koleżanek przypominała teraz swoje włosy. Wzięła kilka
głębokich wdechów i powiedziała.
- Zakochałam się w Kakashim! Ale wiem, że jest ode mnie starszy o te siedem
lat! Ale moje serce nie może bić bez niego! Ja zaraz oszaleje!!!- i upadła
twarzą w poduszkę.
- To jeszcze nic! Ja się zakochałam!- wymsknęło się Mihomi, która szybko
zakryła usta dłońmi, nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą powiedziała. „ Co
we mnie wstąpiło?!”. Każda z obecnych dziewczyn na nią spojrzała, nawet
Kitsumi.
- Kto to taki?- powiedziały chórem.
- Nie wiem……- wybełkotała zawstydzona.
- Dobra. Skoro nasza kochana Mi się zakochała to coś się z nami dzieje nie tak!
- Zgadzam się z tobą Mank. Przecież obiecałyśmy sobie, że nie zakochamy się, a
jeśli chodzi o seks to możemy go uprawiać, lecz nie mamy facetów i nie
wychodzimy za mąż! Bo potem nie będziemy mogły być shinobi!- krzyknęła Kitsumi.
- Ale jednak to się zmieniło.-westchnęła Ayuumi. Pozostałe jej zawtórowały.-
Też się zakochałam…
- Ja…tak samo…- każda upadła głowami na poduszki. W głowie Mi zapaliła się
lampka! Tak. Lampka! Podniosła się na nogi i kopnęła w dupy swoje przyjaciółki.
Każda zawyła z bólu i posłała jej mordercze spojrzenie.
- Podnoście te swoje tłuste dupska! Czas rozwiązać nasze problemy!- w jej
oczach było widać determinacje. Szybko się podniosły, posłały sobie uśmiechy i
wyskoczyły przez okno. I skacząc po dachach udały się na pole treningowe
drużyny siódmej.
- Może ich sprawdzimy, co?- z zadziornym uśmiechem spytała Ayuumi. Odwzajemniły
jej uśmiech, szykując kunaie i shurikeny. Skakały z drzewa na drzewo. I gdy
ujrzały drużynę Kakashiego każda rzuciła w ich kierunku broń. Oczywiście
oberwała Sakura, która cały czas śliniła się do Sasuke. Wyłoniły się z gracją z
lasu. Cały czas uśmiechnięte. Mihomi zerknęła ukradkiem na Kitsumi. Widać było
rozmarzone spojrzenie posyłane Kakashiemu.
- Mihomi!! Co ci strzeliło do głowy?!- Sakura się na nią wydarła. Ta ją jedynie
olała i podeszła do siwowłosego.
- Kakashi-sama, jest taka mała sprawa. Bo moja droga Kitsumi ma problem z pewną
pańską techniką, a pan jest dla niej wzorem. I czy mógłby pan jej to kiedyś
wytłumaczyć i nakierować gdzie robi błąd?- zatrzepotała uwodzicielsko rzęsami.
Mężczyzna przełknął ślinę.
- Dobrze. To powiedz jej, że o 18 na tym polu.
- Oczywiście Kakashi-sama.- ukłoniła się, odwróciła na pięcie i pognała do
Kits.
- To my już nie przeszkadzamy.- powiedziała Manku.
- Mihomi! Czekaj!!- zatrzymała się i czekała aż Sakura do niej dobiegnie.-
Czemu nie byłaś wczoraj na kolacji?
- Ponieważ, nie jestem twoją rodziną.- rzekła chłodnym tonem.- Niech twoi
rodzice ci powiedzą wszystko.- odwróciła się do niej plecami i ruszyła przed
siebie. Szybko dogoniła kumpele i pociągnęła tanecznym krokiem w stronę jej
domu. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Pierwsza część planu za nią. Teraz
tylko Mank i Ayu, a na koniec ona sama. Wepchnęła je do domu, zamykając
kopniakiem drzwi.
- A więc nasza kochana Kits. Dziś o 18 masz randewu z tym Romeo. Trzeba cię
przygotować!- uśmiechnęły się chytrze doskakując do niej i ciągnąć do łazienki
kociookiej…. Spojrzały na nią i przybiły sobie żółwiki.
- Dobra robota.
- Oczywiście. W końcu to ja robiłam jej ten sweet makijaż.
- Mank co za skromność.
- A jak Mi!
- Mogę się zobaczyć w lustrze….
- Nie!!!!!- krzyknęły na nią zasłaniając, jej lustro. Podniosła się z krzesełka
i z eskortą ruszyła na pole treningowe. No niby one mają przegapić jej „trening”
z panem ciachem numer jeden w wiosce, wśród nauczycieli. No chyba by na mózgi
upadły. Wyszły cały czas ją pouczając jak ma się zachowywać. W prawdzie jej nie
wypidodziły jak jakieś laluni, lecz dopasowały delikatny makijaż do jej cery. A
włosy zostawiły jak zawsze rozpuszczone. Popchnęły ją a same, skoczyły na gałąź
drzewa i ją obserwowały. Tym czasem Kitsumi cała się denerwowała. Nigdzie nie
było Kakashiego. Podeszła ostrożnie do rzeki, usiadła na jej brzegu, urwała
stokrotkę, którą uwielbiała i zaczęła się nią bawić.
- Gdzie ten facet? Czy on nie wie, że kobiecie nie każe się nigdy czekać?!
- Manku uspokój się, bo ci żyłka pęknie.
- Bardzo śmieszne Ayu.- pokazała jej język. Mihomi je uciszyła walnięciem w
głowę. Zeskoczyły z drzewa i podeszły do Kits. Nagle ktoś rzucił w nie bombami
dymnymi. Każda została zdzielona w kark, a jedyne co ich zostało to ich opaski
z wioskami, oraz jedna z Suny…. Kakashi rozmyślał jak ma przeprosić Kitsumi za spóźnienie.
Otóż nie zapomniał, broń boże, lecz zatrzymała go Akiroi. Znalazł się na polu
treningowym i jej nie zauważył. „ Może się rozgrzewa.” Leniwie podszedł tam
gdzie zostały one zabrane i dostrzegł leżące na trawie opaski, oraz zwój. Przywołał
do siebie pakkuna.
- Idź szybko po Hokage!- rozkazał psu a ten szybko ruszył w stronę siedziby
czcigodnej. Zaszczekał i gdy drzwi otworzyła mu Shizune wbiegł i skoczył na
biurko Tsunade.
- Co to za zachowanie!?
- Kakashi prosi cię abyś zjawiła się na polu treningowym drużyny siódmej. Bardzo
szybko.- i zniknął w kłębie dymu. Ślimacza księżniczka podniosła się z fotela i
razem z Shizune opuściły jej gabinet. Po, krótkiej chwili były na miejscu,
brązowooka przywołała do siebie kilku członków ANBU. Hatake podał jej zwój,
który rozwinęła i zaczęła studiować.
„ Jeśli jeszcze chcecie odzyskać, wasze kunoichi, oddajcie nam
dziewięcioogoniastego. Inaczej każda z nich zginie a ich ciała dostaniecie w
kawałkach….” Kobieta zacisnęła dłonie w pięści. Dobrze wiedziała do kogo
należą te cztery opaski.
- Porwali Mihomi, Manku, Ayuumi oraz Kitsumi.
- Tsunade-sama, a do kogo należy ochraniacz z Suny?
- Nie wiem Shizune. Wezwać do mnie członków ich drużyn!- i ludzie z ANBU
zniknęli szukając każdego z ich drużyn. Senju była w gabinecie i czekała na
nich. Po chwili się zjawili. Oraz rodzeństwo z Suny co ją zaskoczyło.
- Hokage o co chodzi?- spytał Shikamaru. Po tym, jak Ino straciła czucie w
dłoniach do ich drużyny dołączyła Kitsumi.
- Kitsumi, Ayuumi, Manku oraz Mihomi zostały porwane.
- Tak samo Matsuri. I żądają ….
- Tak Temari.- kobieta jej przerwała. „ Po co im uczennica Gaary?!”
- Wiadomo kto to?- spytał Ryu.
- Nie….
- Tak. Akatsuki.- przerwał czcigodnej Kankuro.
- CO?!- krzyknęli panowie. Nagato nie mógł w to uwierzyć. Wziął głęboki oddech.
- Kiedy wyruszamy na ich poszukiwania Hokage-sama?
- Jak najszybciej. Niestety tylko jedna osoba z każdej drużyny wyruszy. Nie chcemy
aby je wcześniej zabili.
- Wyruszam.- powiedzieli jednocześnie Nagato, Shikamaru, Sora oraz Ishiru.
- Skład drużyny mamy z głowy. Dołączy do was Kakashi Hatake. Czeka na was przed
bramą. Macie je odnaleźć całe i żywe!
- Hai!- i wyskoczyli z jej gabinetu, oprócz rodzeństwa Sabaku.
- Kazekage kazał jeszcze to przekazać.- lalkarz podał kobiecie zwój, ukłonił się
z siostrą i opuścili budynek, kierując się w stronę głównej bramy. Po krótkiej
chwili byli już wszyscy, Hatake przywołał pakkuna, który dostał do powąchania
każdą jedną rzecz wszystkich dziewczyn. Gdy znalazł trop, biegiem udali się za
nim…. Każda z dziewczyn powoli otwierała swoje oczy. Chciały się podnieść, lecz
ich kończyny odmawiały posłuszeństwa. Gdy ich wzrok przyzwyczaił się do
ciemności, rozpoznały swoje przyjaciółki.
- Matsuri. Co ci się stało?
- Mihomi. Nie wiem….
- Gdzie my jesteśmy?!
- Nie wiem Ayuumi.
- Mank a nie możesz użyć czakry?- spytała z nadzieją Kits.
- Spróbuję.- dziewczyna zamknęła swoje oczy, starała się skupić, na otoczeniu. I
jej się udało, lecz po chwili została wywalona przez kogoś kopniakiem. Upadła głucho
na ziemie a z jej oczu leciały łzy.
- Mank!!!!- krzyknęły wszystkie. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała Konan
wraz z Kakuzu. Mihomi z skąd ją znała, lecz nie wiedziała z skąd. Mężczyzna podszedł
do Kitsumi, złapał ją za włosy i pociągnął zza sobą.
- Zostawcie ją!!!!!!!- krzyczały wyrywając się, lecz dalej nie ruszyły się niż,
do połowy celi, przez łańcuchy…. Tsunade chodziła niespokojna po gabinecie. Shizune
starała się ją uspokoić, lecz na marne. Nagle do gabinetu weszli członkowie
Rady Wioski.
- Jak mogłaś do tego dopuścić Tsunade?!
- Wina jest u każdego z nas!- krzyknęła kobieta, waląc pięścią o biurko, które
jeszcze trochę a rozwali się.
~~
Siema moi mili. Dawno mnie tu nie było. Za co przepraszam! Podoba wam się szablon na blogu? Bo mi strasznie! A zwłaszcza mój Nagato <3
To mój pierwszy rysunek stworzony w pewnym programie. I co o nim sądzicie? Prawda, że do twarzy mu w takiej fryzurce nie?
Boski obrazek, gdzie go zrobiłaś? W Gimpie?
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, a ta obietnica, że nigdy nie wyjdą za mąż, kojarzy mi się z "ŚLubami panieńskimi", które musiałam przeczytacz na olimpiade z pilskiego.
już nic nie napiszę, bo padam. A szablon śliczny ;)
Za błędy przepraszam, ale pisałam z komórki, którą mniej ogarnęłam niż iPod'a :/
UsuńAch dzięki :)
UsuńA zrobiłam go w dwóch programach: Paint Tool Sai oraz Gimp.
Cieszcę się, że się spodobał.
Serio? Nie no nie wiedziałam :)
Dzięki
Hejka!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział i śliczne obrazki.
Mnie także ta obietnica kojarzy się z "Ślubami panieńskimi"
Jesteś moim Bogiem!! Super drużyna wybiera się na poszukiwania!! (Chodzi mi głównie o Kakashiego i Shikę <3)
Już nie mogę doczekać się next'a!!
Dużo chakry!!
Aki
PS. Genialny szablon
Jesteś Bogiem, uświadom to sobie, sobie… xD
UsuńCieszę się, że tak myślisz :)
UsuńSerio?
Ach nie ma za co kochana :)
Tak zgadłam :P
To trochę poczekasz....
Ps. Dzięki bardzo
Pss. Tak tak Mikinnou
No i proszę, trochę po marudziłam i jest rozdział :P
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co się stanie, gdy przyjdą wasi wybawcy :D
A mogłabyś gdzieś wcisnąć Itasia? Tylko go nie zabijaj, on ma żyć! <3
Szablon, już mówiłam, że śliczny, dlatego tym razem skomplementuje zdjęcie, które zrobiłaś. I owszem ładnie mu w tej fryzurce :P
Zapomniałam co miałam jeszcze napisać, więc papa :)
Pozdro
No widzisz :P
UsuńA to nic nie zdradzę :D
Cóż, dać go dam, ale nie obiecuje, że przeżyje....
Tak wiem :P
No.... Ta jego słodka minka! < rozmażone spojrzenie >
Ok
Papapa :*
Witaj o zacna istotko. No więc hmm od czego tu zacząć...dobra, więc póki co przeczytałam tylko najnowszy rozdział z braku czasu;/ Jednak zapowiada się dość ciekawie, tylko troszkę bolą mnie oczy jak wyłapałam kilka błędów, a mianowicie:
OdpowiedzUsuń"Mihomi z skąd ją znała, lecz nie wiedziała z skąd." - to "z" jest tu niepotrzebne po prostu wystarczyło "skąd" :) ucieszyło mnie jednak to, że umiałaś napisać "wziąć" i uff chwała ci za to:D bo nie każdy niestety umie poprawnie to pisać.
No okej już starczy krytykowania czas pochwalić:D
Na moje oko piszesz w miarę składnie i nawet chyba nie zauważyłam żadnych powtórzeń w tekście :) "Good Job!" :D Jak przeczytałam: "Zakochałam się w Kakashim to aż zasmarkałam się ze śmiechu xd No, no kaszalocik ma wielbicielkę :D W najblizczym czasie postaram się nadrobic rozdzialy, mam nadzieje ze o kazdym nowym bedziesz mnie powiadamiac i przy okazji zapraszam na www.opowiadanie-encantada.blogspot.com :)
PS. dodaję do linków w zakładce "blogi" :D!
Pozdrawiam En.
Ach witam :)
UsuńNie gniewam się, ale mam nadzieje, że szybko nadrobisz
Bardzo mnie to cieszy... I sorreczka za oczy
Ok to poprawię i będę pamiętać :)
Ach dzięki za chwałę :)
Mogłaś dalej mówić, ale pochwały lepsze :)
Dzięki, staram się :)
Bardzo mnie cieszy, że się śmiałaś :)
No a jak! Musi mieć kogoś....
Jasne, że będę cię informować na bierząco...
Zajrzę z przyjemnością...
Pozdrawiam